niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 40

- Co?! - krzyknęłam. - Objął ją ramieniem spojrzał mi głęboko w oczy i wtedy zrozumiałam. Podpuszcza ją. - Rosie kochanie.. wiesz jak wiele mogę Ci dać. Potrzebujesz pieniędzy, żeby tak nieziemsko wyglądać, a co Niall może Ci zapewnić ?
- Nie za wiele...- przyznała  mu rację. - Zrozumiałeś to w końcu.
- No właśnie kochanie.. wiedziałaś, jaki jestem o Ciebie zazdrosny..
- A ja o ciebie.
- To co wrócisz do mnie ? - Jak on ją pocałuje to go zajebie.
- A pozbędziesz się jej? - ona jest naprawdę chora. Chora miłość.
- Tak. Jej i dzieci. Będziemy sami. - Jest też zdesperowana bo łatwo w to wszystko wierzy. Przytuliła się do niego.
- Kochana, słodka, głupia Rose.
- Ale twoja.
- Nie skarbie. Kłamałem.
- Nie!
- Tak Rose. Nie kocham Cie. Chciałem tylko pokazać Niallowi jaka jesteś. - Wrócił do mnie i przyciągnął do swojego boku. Wtuliłam się w jego ramię. Niall nie wiedząc co powiedzieć, wyszedł
Rose patrzyła na Hazza z miłością i nienawiścią w jednym.
- Proszę, niech ona wyjdzie - szepnęłam. Za dużo nerwów na dzisiaj. Bolał mnie brzuch. Bardzo.
Nawet nic jej nie powiedział. Złapał ją za ramie i wywalił za drzwi, a mnie zaniósł do łóżka. Skuliłam się mocno. Boże jak boli.
- Renesmee oddychaj spokojnie, spróbuj zasnąć
- Nie mogę - jęknęłam. Poszłam szybko do łazienki. Obmyłam twarz woda i zobaczyłam, że moje spodnie robią się czerwone. Harry zadzwonił po karetkę. Sam musiał zostać z dziećmi. Bałam się.
Nie mogłam stracić dziecka .


~ Harry ~


Zostawiłem dzieci z Zaynem i pojechałem do szpitala. Wszedłem do sali Rene, gdzie mnie skierowano.
- Hej.- pocałowałem ją w czoło. - Jak się czujesz ?
- Już dobrze.
- Co z dzieckiem ?
- W porządku.
- Ciesze się.
-Ja też...Zabierz mnie do domu.
- Nie mogę. Lekarz nie pozwolił.
- Ja chcę.
- Renesmee życie dziecka jest zagrożone. Zostań tutaj na kilka dni. Proszę Cie.
- Dobrze.
- Kocham Cie skarbie. - trzymałem ją za rękę, a drugą dłoń położyłem na jej brzuchu.
- Ja ciebie też kocham.  Nie dam go skrzywdzić.
- Mam nadzieję. CoCo chciała do Ciebie przyjechać.
- Kochane dziecko.
- Nadi nie wie gdzie jesteś i Cie szukała.
- Możesz je potem przywieźć?
- Postaram się. - pocałowałem ją krótko. Uśmiechnęła się do mnie. Już było dobrze.
- Zostawiłem dzieci z Zaynem.. jak myślisz, dom jeszcze stoi ?
- Ciężka sprawa. - Uśmiechnąłem się. Siedziałem z nią jeszcze dwie godziny, a potem zabrali ją na badania. Wróciłem do domu. Nadine oczywiście dawała koncert.
- No ja cię proszę, ojciec zaraz wróci.
- Córcia czego ryczysz ? - wszedłem do salonu, a na twarzach CoCo i Zayna zobaczyłem ulgę.
- Masz - Wyciągnął do mnie ręce.  Wziąłem córkę. Czemu ona płacze jak tylko mnie nie ma ? To zaczyna się robi męczące. Znaczy no ja wiem, że jestem super i tak dalej, ale bez przesady. Przytuliła się do mnie i uspokoiła.
- Maluchu.. - popatrzyłem jej w oczy
- Cio?
- Co ty taka beksa? - Wzruszyła ramionkami.
- Wiesz, że nie możesz płakać ? Bo tatusiowi jest smutno jak płaczesz.
- Dobzie.
- Głodne ? Dzięki Zayn. - mój przyjaciel wyszedł.
- Tak!
- Co chcesz na obiad CoCo ? - zabrałem obie do kuchni.
- Spaghetti.
- Dobrze skarbie. A spróbujesz nakarmić Nadi ?
- Dobrze. - Dałem jej kaszkę i posadziłem małą w krzesełku. Coco karmiła ją ostrożnie. Mała o dziwo nie rozrabiała. Zaczyna coraz więcej mówić i rozumieć. Jedyne czego nie chce robić to chodzić, ale ją przekonam.
- Zjadła tatuś.
 - Super księżniczko. Teraz możecie się zamienić. - postawiłem na stole obiad dla siebie i CoCo.
- Chyba wolę jeść sama - zaśmiała się. Nadi siedziała pod stołem i bawiła się z pieskiem.
- Po obiedzie pojedziemy do mamy.
- Tak? Super. Ale braciszkowi nic nie jest? 
- Nic. Ale nie wiem czy to braciszek CoCo.
- Ale ja chcę..
- Też bym chciał, ale nie ode mnie to zależy. - pocałowałem ją w bok głowy.
- Będę bardzo chcieć.
- Kochana jesteś - Uśmiechnęła się do mnie i jadła. Też byłem głodny. Zjadłem swoją porcję, a potem wyjąłem roześmianą Nadi spod stołu.
- Hał, hał.
- Do mamy jedziemy i to nie jest hał hał tylko piesek.
- Kundzio.
- Co ?
- Kundel - podpowiedziała mi starsza.
- Jaki kundel CoCo ?
- Bajkę oglądałyśmy. Zakochany kundel.
- A jak wasz piesek ma na imię ?
- Misio.
- Serio ? Bo Nadine nie umie nic innego powiedzieć ?
- Nie, wygląda jak misio.
- Słodko. Mi tam przypomina lwa. - ubierałem Nadi. Coco sama się ubrała i pojechaliśmy.
- Renesmee mogę u Ciebie zostawić na godzinę dziewczynki ? - spytałem.
- Jasne, a gdzie jedziesz?
- Spotkać się z Zaynem.
- Okay.
- Będę za godzinkę. - pocałowałem wszystkie 3 i wyszedłem. Pojechałem do parku gdzie czekała na mnie matka Rose.
- Dzień dobry Harry.
- Dzień dobry. Dlaczego wymaga pani ode mnie tego, że namówię Rose na leczenie ?
- Bo się o nią martwię. To już jest wariactwo.
- Wie Pani ile krzywdy Rose nam wyrządziła. Przez dwa lata wychodziłem z depresji. Cierpiałem. Teraz próbuje zepsuć moją rodzinę. Kochałem ją jak nikogo i zrobiłbym dla niej wszystko, ale nie po tym wszystkim.
- Proszę, tylko to.
- Moja narzeczona jest w ciąży. Wścieknie się jak się dowie, że spotkałem się z Rose.
- Nie wiem co robić.
- Niech ją po prostu Pani na leczenie wyśle. Popełniłem błąd wyciągając ją z więzienia.
- Postaram się. Dziękuję za spotkanie Harry.
- Dziękuję i przepraszam. Mogła Pani być teraz moją teściową. - pokręciłem z niedowierzaniem głową.
- Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy .Zawsze cię lubiłam.
- Jestem szczęśliwy. Jeżeli chciałaby Pani odwiedzić CoColline to zapraszam. Zawsze jest Pani w moim domu mile widziana.
- Dziękuję.
- Gdyby potrzebowała Pani pieniędzy na leczenie Rose to proszę mi powiedzieć..
- Dobrze..
- Do widzenia.
- Do widzenia. - Wróciłem do szpitala. Nadine i Coco leżały obok Rene.
- Co tam dziewczyny ? - Nadi od razu musiała być u mnie na rękach.
-Taaaata.
- Cooo ?
- Kocham.
- Kocham Cie tatusiu. Powtórz.
- Kocham tata.
- Też Cie kocham maleńka.
- A mnie ktoś kocha?
- Ja.

- Aww. 
- Powinnaś odpocząć.
- Odpoczywam.
- Miałem na myśli przespać się. Pójdę porozmawiać z lekarzem, a potem zabiorę dziewczynki. - pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali. Powiedział mi, że ma brać witaminy, nie denerwować się, nie dźwigać. Z tym drugim będzie ciężko bo jest nerwowa jak cholera. Westchnąłem. Chyba jednak pogadam z Rose. Zawiozłem dziewczynki do Nialla, a potem pojechałem do rodziców mojej byłej.
- Tak?
- Jest Rose ? - spytałem. Jezu poczułem się jak na początku mojej znajomości z nią.
- Jest. Co się stało? Znów coś namieszała?
- Nie.. Chciałem z nią porozmawiać.
- Okay...- usłyszałem zdziwienie.
- Harry?!
- Cześć Rose.
- Cześć.
- Możemy pogadać ? Sami.
- Tak, jasne. - Poszliśmy do jej pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
- Fajnie, że przyszedłeś.  - pisnęła.
- Rose.. chcę, żebyś poszła na leczenie.
- Co?
- Chcę, żebyś zaczęła się leczyć. Dzieje się z Tobą coś złego. Martwię się o Ciebie..
- Martwisz.. - prychnęła. - Jak do mnie wrócisz to mi pomożesz
- Nie wrócę do Ciebie Rose. Wróciliśmy do siebie i mnie zraniłaś. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- To było silniejsze.
- To, że mnie zdradziłaś ?
- Nie, narkotyki.
- Rose poszłaś do baru i zachowywałaś się jak dziwka. O to byłem wściekły. To mnie zraniło. To było.. po prostu poniżej pasa.
- Przepraszam...
- Proszę Cie. Idź na leczenie.
- A co potem?
- Będziesz w szpitalu, wyleczysz się.. a potem spróbujemy..
- Kłamiesz.
- Będę zdradzał z Tobą Renesmee. Będę przy Tobie. Tak jak w Manchesterze. - Ważne, że uwierzyła i zgodziła się na leczenie.
- Weź rzeczy. Zawiozę Cie. - Spakowała się i wyszliśmy. Wsadziłem jej walizkę do bagażnika, a potem otworzyłem jej drzwi. Uśmiechnęła się dziwnie i wsiadła. Zignorowałem to i wsiadłem na swoje siedzenie. Przez prawie godzinę drogi milczeliśmy. Potem zajechałem pod ośrodek. Wysiedliśmy i poszliśmy do budynku. Chwilę później musieliśmy się pożegnać. Przytuliłem ją.
- Dzięki.
- Chcesz, żebym Cie odwiedzał ?
- Skoro mam się wyleczyć, to to pogorszysz.
- Dobrze. Trzymaj się Rose. - przycisnąłem usta do jej czoła i odszedłem. Chwilę patrzyłem jak znika w korytarzu i wyszedłem. Nie czułem się z tym najlepiej, ale to da spokój mi i mojej rodzinie. A jej to pomoże. Westchnąłem i wróciłem do Londynu. 

19 komentarzy:

  1. jak przeczytałam, że Harry zdradzi Renesme z Rose to zdziwiłąm się na maksa, ale na szczęście Harry wie co robi i nie jest taki głupi ;)
    +
    zapraszam do siebie:http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko boski błagam niech on znów nie wraca do Rose błaaaaaaagaaaaaaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jeja mam nadzieje że jednak Rose troche się ogarnie :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry nie zdradzi Renesme z Rose

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Harry zmądrzał i więcej nie zdradzi Rene ;) Czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezu ale się wystraszyłm... niech Harry już zostanie z Renesme bo innej opcji nie wytrzymam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham <3 Żeby Harry tylko już więcej nie zdradzał Rene... Czekam na nexta ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja myśle ze teraz To się troche im polepszy...
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdzial czuje ze jeszcze nie raz tu namiesza . Xx

    OdpowiedzUsuń
  11. <3 - tyko tyle jestem w stsnie napisać <3 Czekam SZYBKo <3 ahha na next :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie by bylo gdyby Rose sie poprawilo i zeby sie przyjaznila z nimi...
    Ale jak Harry spróbuje z Róse od nowa i takie tam to koncze z tym blogiem x.x

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudooo <3 <3

    Zapraszam do mnie :*http://kijciwokobitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana! A co z blogiem "Insomnia" ? :(

    OdpowiedzUsuń