- W małym
mieszkaniu. Przeżyjesz?
- Nie wiem,
ale może dam radę. - znowu się uśmiechnął. Ja też.
-
Jak ta kanapa?
- Co ?
- Czy sofa
w salonie wygodna ?
- Średnio.
- Tak myślałam. - Poszliśmy do
dzieci. Nadine od razu weszła mu na kolana, a Coco siedziała obok mnie
oglądając bajkę. Usiadłam za
nią . Zaczęłam czesać jej warkocza a ona jadła .
- Renesmee
zjedz. - powiedział Harry. Harry, który pewnie nie jadł od 3 dni.
- Nie. Ty. -
wbiłam w niego surowy wzrok.
- Jadłem.
- Jeszcze.
- Rene.
- Styles.
- Na serio
nie jestem głodny. - i dlatego chudniesz w oczach.
- Zaczekaj -
powiedziałam do małej i zaczęłam go karmić. Śmiał się z
niechęcią jedząc pizzę.
Skończyłam i
wytarłam mu buzię. Potem pocałowałam w policzek. Był
zdziwiony, ale uśmiechnięty.
- Lulu -
Nadine marudziła. Harry ją
zaniósł i uśpił. Wzięłam
jeden kawałek pizzy i też zjadłam, a potem sprzątnęłam. - Kąpiemy się? -
Podniosłam Coco.
- Idź z
tatą. - poszła do swojego pokoju. Poszłam do
salonu i usiadłam na dywanie. Bawiłam się łańcuszkiem.
- CoCo jest
strasznie szczera. - powiedział Hazz żeby przerwać milczenie.
- Tak. Po
tobie - spojrzałam na niego. Jest
strasznie zmęczony. Coś się z nim złego dzieje.
- Harry
dobrze się czujesz? - Podeszłam do niego.
- Tak,
dlaczego ? - spojrzał na mnie. Ma przekrwione oczy.
-
Wyglądasz...okropnie - przestraszyłam się. - Co się dzieje?
- Nic.
- Hazz
widzę. Nie jadasz, nie sypiasz. Nie pokutuj tak.
- Gdybym
mógł to bym jadł i spał. Nie mogę to tego nie robię, a teraz wybacz, ale jest
mi niedobrze.- poszedł do łazienki. Poszłam do
sypialni i przygotowałam dla niego łóżko. Gdy tylko wyszedł z łazienki, tam go
zaprowadziłam.
- Nie ma
nawet takiej opcji Renesmee.
- Kładz się
i ze mną nie dyskutuj Harry - ściągnęłam mu koszulkę i posadziłam go na łóżku.
Przyniosłam mu wody, a do ust wcisnęłam proszki nasenne.
- Nie chce !
Renesmee przestań.
- Jesteś
wrakiem człowieka. Ja też. Wiesz jak tam pusto w środku, ale musiałam się
pozbierać dla dzieci. Jeśli nie dla dzieci to pozbieraj się dla mnie. -
odgarnęłam loki z jego czoła. Przytulił mnie mocno do siebie i położył się. Usnął przyciskając mnie do swojego ciała, a
mi było tak dobrze, że usnęłam razem z nim. Chyba
obudziłam się pierwsza. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leżałam na jego
torsie. Spał
spokojnie przez sen gładząc moje włosy. Nie chciałam
wstawać ale...Powoli wymknęłam się z łóżka. W kuchni zrobiłam dla niego dość
bogate śniadanie i zaniosłam. Postawiłam je na szafce. Nie wypuszczę go z łóżka jak nie zje.
- Dlaczego
mnie zostawiłaś ? - mamrotał przez sen wodząc rekami po łóżku. - Nie kocham
Rose. Kocham Ciebie. - jęczał przez sen. Patrzyłam na
niego. Moja ręka głaskała jego policzek.
- Chcę Ci
powiedzieć tak wiele, ale to nic nie zmieni nie.. nigdy nie będziesz z takim
chujem jak ja. - zaciskał mocno powieki. Wyglądał jakby ktoś go torturował, a
to jego własna psychika.
- Harry -
szepnęłam. Widziałam jak to wszystko przechodzi. Czuł się winny. Bo był winny,
ale zaślepiony. Odzyskał je po kilku latach cierpienia. Wychodził z depresji
czując obecność Rose i CoCo. Teraz wpada w nią bo go odpycham.
- Renesmee.. -
usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach.
- Kocham
cię. - Złapałam jego ręce i spojrzałam w jego oczy .
- Ja Ciebie
też.. - oddychał niespokojnie
- Obiecaj
mi. Tu. Teraz. Nigdy więcej...- oparłam czoło o jego czoło.
- Usłyszałaś
co mówiłem przez sen.. przepraszam..dlatego nie chce spać.
- Obiecaj mi
Harry, że już nigdy więcej nie zamkniesz dla mnie serca .
- Obiecuję.
- I zawsze
będziesz.
- Nigdy nie
chciałbym odejść.
- To brzmi
jak przysięga małżeńska - Zaśmiałam się ocierając łzy. Przytulił
mnie mocno. Słuchałam
jak bije jego serce. Zamknęłam oczy.
- Dziecko
nam płacze. - zaśmiał się i wstał.
- Zostań. Ja
pójdę. Zjedz - cmoknęłam przelotne jego usta i poszłam do córki. Ale nie
ucichła. Musiałam zanieść ją do Hazzy.
- Widzisz?
Jest tata. - Na
czworakach przeszła przez całe łóżko i usiadła obok niego. Spojrzał na nią, a
ona uśmiechnęła się w ten uroczy sposób.. Po prostu to
było takie cudowne. Usiadłam na łóżku obejmując rękoma nogi. Patrzyłam na nich. Harry jadł,
a ona na niego patrzyła.
- Tata ! - zaczepiała go. Włożyła mu
paluszki do dołeczka w policzku.
- Co ty
pieszczochu mały chcesz ? - skończył jajecznicę i podrzucił ją do góry. Zaśmiała się, a gdy ją opuścił zaczęła ciągnąc go za włosy.
- Mamusia..
- CoCo przyszła i się do mnie przytuliła.
- Cześć
koteczku. Jak się spało?
- Dobrze, a
Wam ? - dała ojcu buziaka. Nadine właśnie gryzła poduszkę.
- Już wiem.
Jej zęby wychodzą i dlatego tak płacze.
- Nie. Ona
płacze bo Wy się kłócicie. Przecież ona już ma zęby. - powiedziała CoCo.
- Tylko dwa.
- Ale ona mi
powiedziała.
- Nie mogła
ci powiedzieć . Jest za mała.
- Tak ? To
czemu przy tatusiu nie płacze ?
- Bo
jesteśmy tu wszyscy.
- Widzisz ?
- tuliła się do mnie, a Nadine gryzła palec Hazza. Pocałowałam
ją we włosy. Przerobiliśmy juz etap brania wszystkiego do buzi, to teraz
gryzienie,
- Ał. -
zabrał jej rękę, a ona wyglądała jak zbity pies.
- Tata - i
zaczęła marudzić. Pochyliłam się i znów cmoknęłam go w usta. Uśmiechnął
się i wziął ja na kolana. Szukała czegokolwiek, żeby gryźć. Został jej tylko
smoczek. Miała monia
i nie marudziła, a ja zrobiłam śniadanie dla Coco. W tym czasie
Hazz kąpał malucha. Wyniósł ją ubraną w różowy dres. Zaśmiałam
się tylko i wzięłam małą na ręce.
- Renesmee
jak CoCo wychodziły zęby to tak nie płakała. Może trzeba to sprawdzić ? -
usiadł obok starszej dziewczynki.
- To chyba
zależy od dziecka.
- Mama am. -
Nadi wypluła smoczka. Zrobiłam jej
kaszkę i nakarmiłam ją. Zjadła
wszystko co było dziwne.
- Dziecko
zadziwiasz mnie. - I już wędruje
do Harry'ego. Zakochana chyba.
- Robi mi
się przykro...
- Czemu ?
- Woli
ciebie. - Poszłam umyć się z jej jedzenia. Wzięłam szybki prysznic. Usłyszałam
płacz Nadine. Jezu oszaleję. Zdążyłam
ubrać bieliznę i pobiegłam do niej. Wierciła się
po kanapie zjadając poduszki, Harry'ego i wszystko co miała pod ręką. Boże, te
zęby nas wykończą.
- Chodź tu
pieszczochu mały.. - Harry wziął ją na kolana i przytulił. Władowała sobie całą
piąstkę do buzi. Była bardzo
zainteresowana swoją rączką. Coco oglądała bajkę. Poszłam do komody szukając
ubrań. Tutaj też parę miałam.
- Lubię to
co widzę. - mruknął Harry.Pokręciłam
głową wyciągając czarne spodnie i koszulę w kratę.
- Mama.. -
Nadi patrzyła na mnie już bliska płaczu. Harry dał jej smoczka. Ubrałam się
i wzięłam ją na ręce. Zaczęłam robić jakieś głupie miny, gadać od rzeczy a ona się śmiała. CoCo z
Harrym oglądali coś na laptopie.
- Co oni
robią? Zobaczymy królewno?
- Tak. -
wyciągnęła rączkę po smoczka. Dałam jej
smoczka i usiedliśmy obok nich. Harry i CoCo
oglądali kolory farb. Zielenie. Chociaż ona nie ma różowej obsesji
- Ten ładny.
- CoCo.. a
różowy.. - przytulił ją.
- Tato!
- Harry!
- Bam! - Wszyscy
zaczęliśmy się śmiać, a zwłaszcza Hazz. Coco
pocałowała go w policzek, ja w drugi a Nadi dała buziola. Nadi potrafi
usiąść Harry'emu na kolanach i tylko się do niego uśmiechać.
- Skarby,
idziemy na spacer? - spytałam.
- Zimno jest
strasznie.. Poza tym musimy jechać do domu. Zobaczyć jak remont.
- Dobrze..
- Chcecie
jechać już teraz ?
- Tak. - Poszedł
ubrać Nadine,a ja CoCo. Później
wyszliśmy. Idąc do jego auta, zobaczyłam że moje jest...spalone.
- Renesmee ?
- Hazz spojrzał na mnie nie wiedząc o co mi chodzi.
- Mój...mój
samochód - wydukałam podchodząc bliżej. O, nawet napis był. "Suka".
- Przykro
mi.. - podszedł do mnie.
- Ja ją
zajebie - wściekłam się.
- Spokój..
Bądźmy mądrzejsi.. Rozwiążę to w inny sposób. A auto kupię Ci nowe. - objął
mnie ramieniem i zaprowadził do auta. Wsiadłam
zła. Niecierpię jej. Boże jak ja jej nienawidzę.
Harry
położył dłoń na moim udzie uspokajając mnie. Jechał powoli w stronę naszego
nowego domu.
Położyłam
rękę na jego i potarłam kciukiem. dobrze, że tu jest.
- Ciekawe
ile się zmieniło.. - próbował odwrócić moją uwagę.
- Tak,
ciekawe. - Chwilę
później już tam byliśmy. Weszliśmy do
środka. Miałam na rękach CoCo.
Byłam w
szoku. Dom był już prawie gotowy. A to wszystko w jedną noc. Bynajmniej cały
dół był już przygotowany.
- Jak ładnie
- powiedziałam zdumiona. Byłam w
szoku kiedy zobaczyłam pokój CoCo. Był.. Troszeczkę inny niż sobie wyobrażałam
i całkowicie inny niż taki o jakim mówiła CoCo, ale po jej rekacji zgaduję, że
właśnie taki miał być.
- Jest
śliczny tato.
- Taki
chciałaś ? - pocałował ją w czółko.
- Tak jest
super. Dziękuję! - wtuliła się. - A pokażesz mi pokoik braciszka?
- Kogo ? -
spojrzał na nią zaskoczony.
- No
braciszka.
- Nie będziesz teraz miała braciszka CoCo.
Następna jest moja sypialnia. - powiedział otwierając drzwi. Bardzo, ale to
bardzo mi się spodobała. Rozejrzałam
się z uśmiechem.
- Ładna.
- Następna
jest Twoja. - Przeszliśmy
do pokoju obok. Zbierałam szczękę z podłogi. Nadi
obśliniła Harry'emu cały kołnierzyk od marynarki. Tylko to zdążyłam zauważyć
zanim mocno się do niego przytuliłam.
- Tak bardzo
dziękuje.
- Nie ma za
co.. Chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem
szczęśliwa. Mam was.
- A my
Ciebie. - pocałował mnie krótko. Zaśmiałam
się, bo dziewczynki zakryły oczy.
- Jeszcze
jedno.. - poprowadził nas gdzieś. Otworzył drzwi balkonowe, a ja oniemiałam.
- O matko -
zakryłam usta. Piękny tunel
róż rozciągał się przed nami.
- Harry to
cudowne.
- Dalej jest
jeszcze plac zabaw i miejsce na grilla czy coś. Róże są specjalne, będą kwitły
przez cały rok. - uśmiechnął się.
- To
bardziej przypomina drogę do ołtarza.
- Na to też
przyjdzie czas skarbie. - postawił Nadine na ziemi i trzymał za rączki.
Rozglądała się zszokowana chyba pierwszy raz stojąc. A potem się uśmiechnęła
się i zaczęła uginać nogi.
- Stój
dzielnie. - powiedział prostując ją.
- Tata...
- Córka.
- Jest
idealnie - powiedziałam.
- Ciesze
się. - podszedł do niego jakiś facet.
- Jutro
skończymy wszystko.
- Świetnie
się panowie spisali. Bardzo dziękuję.
- Nasza
praca. Cieszę się, że się podoba - odszedł. Hazz kucnął
tak, że Nadi była między jego nogami. Desperacko próbowała usiąść, ale on jej
nie pozwalał.
- Tata!
- No co ?
- BAM!
- Bam nie.
Stoimy.
- Tata bam.
- Ale reżim.
- Nie wiem
jak Tobie, ale mnie zaczęło trochę męczyć noszenie jej na rękach bo już o,5 kg
nie waży.
- Lepsze
noszenie niż wstawanie w nocy w najgorszym okresie.
- Wybacz. - Popatrzyłam
na małą i już po jej minie widziałam, że trzeba ją przewinąć.
- Co ? -
Harry spojrzał na mnie.
- Chyba
musisz ją przebrać. - Pokiwał
głową i wziął ją do domu.
~*~
Pojechaliśmy
do moich rodziców. Chcieliśmy zaprosić ich na święta. Harry był
strasznie zdenerwowany.
- Spokojnie.
- Oni o
wszystkim wiedzą ?
- No
przecież wiedzieli że ..
- Że co ?
- O tym co
się stało.
- Twój
ojciec mnie zajebie. Może pójdziesz sama..
- Poczekaj w
aucie.
- Ok. -
zaparkował pod kamienicą. Pocałowałam
go w policzek i wzięłam torebkę.
-
Powodzenia. - Wysiadłam i
poszłam do mieszkania.
- Cześć.
- Cześć
córeczko. - mama mnie przytuliła.
- Chcę was
zaprosić na święta.
- Do Twojego
mieszkania ?
- Nie, do
domu.
- Aż tak Ci
się powodzi ? - zażartował ojciec.
-
Tato...tylko się nie denerwuj.
- Wróciłaś
do męskiej dziwki ?
Boski..;**
OdpowiedzUsuńhhahahaha jaki miły tatuś xd super rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMG !!! Rozdział świetny ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńO JA! CUDO! ZAKOCHAŁAM SIĘ! <3 :*
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na nexta! :* <3
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza KOCHAM<3
OdpowiedzUsuń+
+
+
zapraszam do siebie: http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/
alee śliczny <3
OdpowiedzUsuńOmg!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
Cudowny!
Boski!
Czego chcieć więcej?!
Czekam na nn :*
Buziaki :*
A.
Kocham ojca <3 rozdział świetny oby tak dalej! :-)
OdpowiedzUsuńOjciec naj <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńsuper :) "wróciłaś do męskiej dziwki" mnie rozwala xd
OdpowiedzUsuńsuuper rodzial
OdpowiedzUsuńHahaha koncowka najlepsza:)
OdpowiedzUsuńHaha męskiej dziwki no jebłam.Rozdział jak zawsze świetny czekam na next ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńLol :))
OdpowiedzUsuńCasino Finder (Google Play) Reviews & Demos - Go
OdpowiedzUsuńCheck good air jordan 18 retro men Casino Finder (Google Play). A look at some of the how to get air jordan 18 retro best gambling sites 실시간 스포츠 배팅 in the world. how to buy air jordan 18 retro yellow They offer a full air jordan 18 retro toro mens sneakers great site game library,