- NIE mam za
co być karana. Już ci mówiłam. Kochasz mnie, a ja nie JESTEM Renesmee. - Złapałem ją
za włosy i prawie zerwałem spódniczkę z jej tyłka. Byłem dla nie brutalny, ale
na to zasłużyła. Wszedłem w nią analnie i ignorując jej błagania mocno ją
pieprzyłem. Zawsze tak
robiłem, gdy mnie wkurwiła. Tym razem też tak było.
- Kocham Cie
Rose. Dzisiaj jesteś moją zdzirą.
- Chyba jak
zawsze. - obolała położyła się na łóżku.
- Zrób
kolację Rose.
- Nie mam
siły .
- Rose
chcesz to powtórzyć ?
- Masz ręce,
wiesz gdzie kuchnia - Kurwa. Uparta jak zawsze. Wzięła majtki i poszła do
łazienki zamykając się. Zrobiłem jej
to już wiele razy, ale chyba pierwszy był najgorszy. Na początku
bardziej słuchała. Teraz wie, że ma przewagę. Wszystko od niej zależy czy powie
Rene. A jak ją wkurwie to wszystko możliwe. Eh...Pojebane życie. Poszedłem za
nią do łazienki. Wszedłem do niej pod prysznic.
- Ooo
kotek..- Tego dnia pieprzyliśmy się jeszcze parę razy.
~Rene~
Oszaleje. Mała
uwielbia dawać koncerty w nocy. Rano jestem nieprzytomna. A musze robić
dosłownie wszystko. CoCo do przedszkola, Nadine ciągła opieka, to dużo
obowiązków.
- Hej
skarbie. - usłyszałam od wejścia.
- Cześć -
odparłam beznamiętnie. Miałam Wszystkiego dosyć i on tego nie zmieni. Zmęczona
byłam.
Podszedł do
mnie i długo pocałował.
- Odpocznij. Będę nadrabiał. - Poszłam na górę i położyłam się. Była cisza. Wreszcie mogłam spać.
- Odpocznij. Będę nadrabiał. - Poszłam na górę i położyłam się. Była cisza. Wreszcie mogłam spać.
Obudziłam
się pod wieczór. Pora karmienia. W dresie zeszłam na dół. Nakarmiłam
małą i poszłam z jego torbą do pralni. Wyjmowałam wszystkie koszulę, nastawiając pralkę. Trochę dziwne, że jego
ubrania mają zapach damskich perfum.
- Renesmee
misiu zostaw, ja to zrobię. - Zaraz mnie
kurwica trafi.
- Masz. Rób - wyszłam stamtąd.
- Masz. Rób - wyszłam stamtąd.
- Ej co się
dzieje ? - złapał mnie za rękę. Przyjrzałam
mu się. Zwłaszcza szyi.
- Co się z
Tobą dzieje Renesmee ? - przytulił mnie mocno. Uspokoiłam się czując jego
zapach.
Cieszyłam
się ze wreszcie był. Brakowało go tu.
- Misiaczku
co się dzieje ? Powiedz mi.
- Nic Harry.
Zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymasz.
- O czym
mówisz ? - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Praca to twoja
ucieczka od tego.
- Od czego ?
Jezu laleczko co ty wymyślasz ?
- Od
rodziny. Przez trzy miesiące byłeś w domu tydzień. Rozumiem, że zmienianie
pieluch nie jest fajne, ale potrzebuję pomocy. Sama dziecka nie zrobiłam -
mruknęłam i zeszłam do dziewczynek.
Słyszałam
jak uderza w ścianę. Później wziął CoCo i Nadine i gdzieś wyszli. Poszłam do
kuchni. Niall mnie przytulił i zrobił kakao.
- Rene
musisz go zrozumieć. On Cie kocha. Jest
taki szczęśliwy jak tu wraca
- I tak samo
szczęśliwy jak tam jedzie
- Wydaje Ci
się.
- Nie mam
siły Niall. Nie wiem w co ręce włożyć.
- Dlatego
wracam.
- Dziękuję.
- Zjedz.. -
dał mi kolację. Poszłam się
jeszcze szybko wykąpać i sprzątałam. Zabawki, ubranka.
Hazz z
dziećmi wrócili po 20. Muszę go przeprosić.. Najpierw
wykąpałam małą i pokazałam mu jak się to robi, bo pewnie zapomniał. CoCo
zasnęła szybko. mieliśmy czas, aby pogadać.
Siedzieliśmy
w salonie. Hazz oglądał jakiś horror.
- Nie
obrażaj się na mnie, bo jestem na wytrzymaniu. Pracujesz, wiem, ale ja nie daję
rady.
- Nie
obrażam się na Ciebie tylko jest mi przykro, że takie mam powitanie po
nieobecności.
- Mi też jest codziennie przykro, gdy kładę się do
pustego łózka.
- Dzięki
temu masz to co masz.
- Nie
potrzebuję tego Harry,
- Ciekawe
czy powiedziałabyś to samo gdybym zarabiał 1000 funtów miesięcznie, pracował w
McDonaldzie i nie byłoby nas na nic stać.
- Tak. -
odpowiadam. - Jakbyś nie pamiętał, moi rodzice wiązali ledwo koniec z końcem.
Zarabiali jeszcze mniej! Ale mnie kochali, a ja ich. Rodzinę zbudujesz na
miłości, a nie na pieniądzach, a ich mamy od cholery.
- Bez urazy
Renesmee, chciałabyś takiego życia dla Nadine i CoCo ?
- Mamy
pieniądze. Do końca życia ci starczy. Dlaczego ty mnie uważasz za materialistkę Harry? Chcę cię w domu. Zrozum - otarłam łzy i poszłam do sypialni.
- Nie uważam
Cie za materialistkę, ale nie chcę, żeby moje dzieci musiały się kiedykolwiek o
pieniądze martwić ! Kocham pracę i będę pracował i wyjeżdżał. Albo się z tym
pogodzisz, albo odejdziesz. Nie będę Cie unieszczęśliwiał wiesz ?! - wyszedł z
domu. W zasadzie
to co za różnica? Jak wyjeżdża to go nie ma, jak odejdę to też go nie będę
mieć. Spakowałam rzeczy córek i swoje. Nie wszystkie. Wzięłam kluczyki do auta.
Zaniosłam najpierw starszą, potem młodszą. "Jeśli twoje uszczęśliwianie
polega na kupowaniu prezentów to życzę powodzenia. Nie zabieram ci CoCo. Nie
mam do niej praw prawda? Tak, właśnie. Skoro wolisz pracę od nas, nie ma
problemu. Kocham Cię Harry. Renesmee. " Odłożyłam list na stolik wraz z
pierścionkiem i wyszłam. Pojechałam do rodziców.
~*~
Minęły dwa dni, aż w końcu zadzwonił do drzwi. Otworzyłam. Chciałam się pogodzić, ale moje serce chyba eksplodowało. Był z nią.
- Przyjechaliśmy po naszą córkę. - powiedziała blondynka. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na nich oboje. Zaśmiałam się krótko. - Z tą dziwką tak? A to wiem jak kochasz. CoCo mamusia przyszła - powiedziałam nie wpuszczając ich.
- Daj mi Nadine. - powiedział Harry. CoCo wzięła Rose za rękę, a ja czułam jak pęka mi serce.
Patrzyłam na dziewczynkę. Powstrzymałam się id płaczu. - Spierdalaj - Zamknęłam drzwi. Nie ma żadnych praw do mojej córki która widział dwa razy. Wróciłam do salonu i przytuliłam się do taty.
To co stało się później było jeszcze gorsze. Przyszła policja, opieka społeczna i zabrali mi maleńką.. Powiedzieli, że nie mam warunków.. Wiem, że to ona go namówiła. On by mi tego nie zrobił. Jest zaślepiony. Siedziałam i płakałam. Moje dziecko. Zabrali mi wszystko. Ona nie może wychowywać mojej córki. Jak mogłam z nim wygrac?! Miał pieniądze. Przekupi każdego. Siedziałam w parku płacząc.
- Mogłaś trzymać od niego ręce z daleka Renesmee. Hazz zawsze wróci do mnie i zrobi czego ja chcę. A, że zrujnowanie waszego związku było na 1 miejscu.. - usiadła obok mnie. Patrzyłam na nią z pogardą.
- Nie masz sumienia. Ty go oszukujesz. Każdego oszukujesz.
- Hazza ? Kocham go. Walczyłam o niego i wygrałam. Ty poddałaś się wiec nawet się nie namęczyłam.
- Ja chcę moje dziecko i o nie będę walczyć. A on mnie nie obchodzi - splunęłam na nią. W parku czekałam na Louisa po którego zadzwoniłam. Szedł w naszą stronę. Chyba jego jedynego się bała, bo jej mina stężała.
- Spierdalaj stad żmijo - warknął i wziął mnie za ramię. Harry i CoCo szli w naszą stronę. On trzymał na rękach Nadine.
- Louis, chcę moją córkę - płakałam w jego tors.
- Pomogę Ci jak ty pomożesz mi.
- Jak?
- Musimy otworzyć mu oczy.
- Wiesz o tym że to bardzo ciężkie zadanie?
- Wiem.
- Moja córeczka.
- Renesmee musisz być silna. Dasz radę.
- Mama - przybiegła Coco. - Wracasz do domu? - Nie umiałam jej odpowiedzieć. Przytuliłam dziewczynkę i Louis mnie zabrał.Wziął mnie do swojego domu Byłam mu wdzięczna. Jemu i Mercedes. Cały czas miałam przed oczami Harry'ego z nią.
12:16
Ja
Skurwysyn. Nie chciałam go więcej widzieć. - Dziewczyny - Lou wszedł do salonu. - załatwię prawnika. Z tym nie ma problemu. Chodzi oto, że Rose siedziała za znęcanie się nad dziećmi. To jest przewaga. Nawet jakby zapłacił najlepsze mu adwokatowi to jest jeden plus. Poza tym trzeba mu udowodnić że to zdzira.
- Jest zbyt zapatrzony.
- Jest głupi. Od tego zacznijmy. Rose gra nim jak pionkiem w GŁUPIEJ GRZE.
- I co zrobisz, jak on woli z nią być ?
- Woli - prychnął. - Nie martw się Rene. Mała będzie twoja.
~CoCo~
To dziwne...Teraz w domu jest dziwnie. Wolałam tam ta mamę. Bawiła się ze mną. Czesała w warkocze i opowiadała bajki. A ta mama zabiera tylko na zakupy i robimy ciasteczka, albo zbieramy kwiaty. Tata się śmieje, a nie uśmiecha. Ale chciałabym tam. Czemu jest dziwnie inaczej? Ja nic nie rozumiem. poszłam do wujka Nialla.
- Pojedziemy do mamy?
- Przecież mama jest w domu.
- Wujku - popatrzyłam na niego. Ja mam pięć lat i umiem patrzeć.
- Słucham Cie CoCo ?
- Córciu ! - tatuś wrócił ! Poszłam do niego i przytuliłam się. W zasadzie to spędzałam czas z drugą mamą, ale z nim tylko rozmawiałam.
- Co dzisiaj robiłaś pszczółko ? - wziął mnie na ręce.
- Bawiłam się lalkami.
- I tyle ? Czemu ty w piżamie jesteś ?
- Nie umiem się sama ubrać.
- Gdzie mama ?
- Która?
- Rose.
- W pokoju, ale mam nie wchodzić. Puść tato, idę jeść ciastka.
- Daj buziaka. - Pocałowałam tatę w policzek i pobiegłam do kuchni. Długo wujka męczyłam, ale powiedział że jutro jak tata pójdzie do pracy. Jupi.
~Renesmee~
Tomlinsonowie i rodzice pomogli mi stanąć na nogi. Louis wynajął adwokata, a niedługo ma się zacząć sprawa przyznania praw rodzicielskich Nadine. Nie odpuszczę, bo to jest moja córka a ta ścierwa nie będzie się nią zajmować. Zresztą ona pewnie tego nie robi.
~*~
Minęły dwa dni, aż w końcu zadzwonił do drzwi. Otworzyłam. Chciałam się pogodzić, ale moje serce chyba eksplodowało. Był z nią.
- Przyjechaliśmy po naszą córkę. - powiedziała blondynka. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na nich oboje. Zaśmiałam się krótko. - Z tą dziwką tak? A to wiem jak kochasz. CoCo mamusia przyszła - powiedziałam nie wpuszczając ich.
- Daj mi Nadine. - powiedział Harry. CoCo wzięła Rose za rękę, a ja czułam jak pęka mi serce.
Patrzyłam na dziewczynkę. Powstrzymałam się id płaczu. - Spierdalaj - Zamknęłam drzwi. Nie ma żadnych praw do mojej córki która widział dwa razy. Wróciłam do salonu i przytuliłam się do taty.
To co stało się później było jeszcze gorsze. Przyszła policja, opieka społeczna i zabrali mi maleńką.. Powiedzieli, że nie mam warunków.. Wiem, że to ona go namówiła. On by mi tego nie zrobił. Jest zaślepiony. Siedziałam i płakałam. Moje dziecko. Zabrali mi wszystko. Ona nie może wychowywać mojej córki. Jak mogłam z nim wygrac?! Miał pieniądze. Przekupi każdego. Siedziałam w parku płacząc.
- Mogłaś trzymać od niego ręce z daleka Renesmee. Hazz zawsze wróci do mnie i zrobi czego ja chcę. A, że zrujnowanie waszego związku było na 1 miejscu.. - usiadła obok mnie. Patrzyłam na nią z pogardą.
- Nie masz sumienia. Ty go oszukujesz. Każdego oszukujesz.
- Hazza ? Kocham go. Walczyłam o niego i wygrałam. Ty poddałaś się wiec nawet się nie namęczyłam.
- Ja chcę moje dziecko i o nie będę walczyć. A on mnie nie obchodzi - splunęłam na nią. W parku czekałam na Louisa po którego zadzwoniłam. Szedł w naszą stronę. Chyba jego jedynego się bała, bo jej mina stężała.
- Spierdalaj stad żmijo - warknął i wziął mnie za ramię. Harry i CoCo szli w naszą stronę. On trzymał na rękach Nadine.
- Louis, chcę moją córkę - płakałam w jego tors.
- Pomogę Ci jak ty pomożesz mi.
- Jak?
- Musimy otworzyć mu oczy.
- Wiesz o tym że to bardzo ciężkie zadanie?
- Wiem.
- Moja córeczka.
- Renesmee musisz być silna. Dasz radę.
- Mama - przybiegła Coco. - Wracasz do domu? - Nie umiałam jej odpowiedzieć. Przytuliłam dziewczynkę i Louis mnie zabrał.Wziął mnie do swojego domu Byłam mu wdzięczna. Jemu i Mercedes. Cały czas miałam przed oczami Harry'ego z nią.
12:16
Ja
Skurwysyn. Nie chciałam go więcej widzieć. - Dziewczyny - Lou wszedł do salonu. - załatwię prawnika. Z tym nie ma problemu. Chodzi oto, że Rose siedziała za znęcanie się nad dziećmi. To jest przewaga. Nawet jakby zapłacił najlepsze mu adwokatowi to jest jeden plus. Poza tym trzeba mu udowodnić że to zdzira.
- Jest zbyt zapatrzony.
- Jest głupi. Od tego zacznijmy. Rose gra nim jak pionkiem w GŁUPIEJ GRZE.
- I co zrobisz, jak on woli z nią być ?
- Woli - prychnął. - Nie martw się Rene. Mała będzie twoja.
~CoCo~
To dziwne...Teraz w domu jest dziwnie. Wolałam tam ta mamę. Bawiła się ze mną. Czesała w warkocze i opowiadała bajki. A ta mama zabiera tylko na zakupy i robimy ciasteczka, albo zbieramy kwiaty. Tata się śmieje, a nie uśmiecha. Ale chciałabym tam. Czemu jest dziwnie inaczej? Ja nic nie rozumiem. poszłam do wujka Nialla.
- Pojedziemy do mamy?
- Przecież mama jest w domu.
- Wujku - popatrzyłam na niego. Ja mam pięć lat i umiem patrzeć.
- Słucham Cie CoCo ?
- Córciu ! - tatuś wrócił ! Poszłam do niego i przytuliłam się. W zasadzie to spędzałam czas z drugą mamą, ale z nim tylko rozmawiałam.
- Co dzisiaj robiłaś pszczółko ? - wziął mnie na ręce.
- Bawiłam się lalkami.
- I tyle ? Czemu ty w piżamie jesteś ?
- Nie umiem się sama ubrać.
- Gdzie mama ?
- Która?
- Rose.
- W pokoju, ale mam nie wchodzić. Puść tato, idę jeść ciastka.
- Daj buziaka. - Pocałowałam tatę w policzek i pobiegłam do kuchni. Długo wujka męczyłam, ale powiedział że jutro jak tata pójdzie do pracy. Jupi.
~Renesmee~
Tomlinsonowie i rodzice pomogli mi stanąć na nogi. Louis wynajął adwokata, a niedługo ma się zacząć sprawa przyznania praw rodzicielskich Nadine. Nie odpuszczę, bo to jest moja córka a ta ścierwa nie będzie się nią zajmować. Zresztą ona pewnie tego nie robi.
ale harry to dupek jezu... spoko rozdzial :)
OdpowiedzUsuńsuka -.- tyle w temacie. Harry nie jest zagubiony. On jest głupi. Ważne, aby mieć co pieprzyć. A i tak traktuje dziewczyny jak dziwki.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, Rose to świnia, Harry to idiota, a ja czekam na następny rozdział!!! :-)
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥]♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńHarry to chuj jebany kurwa kij mu w oko !! Jak mnie teraz nosiiii matko boska najchętniej bym coś rozwaliła ! Błagam napisz szybko następny bo ja nie wytrzymam długoo
OdpowiedzUsuńBiedna Rene.. ; ( a Rose to SUKA!!!! Jak ona i Harry mogli to zrobić biednej Rene?? A Styles nie jest ślepy on jest IDIOTĄ I DURNIEM! Koniec kropka!!!
OdpowiedzUsuńHarry i Rose są pojebani -.- Ale rozdział super :)
OdpowiedzUsuńNie mogę po prostu Harry to skończony chuj...
OdpowiedzUsuńA Rene bardzo dobra postawa :)
Pojebana rodzina Styles'ów -.-
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
Ugh! Rozdział świetny, jak zawsze... Ale ja myślałam, że Rene i Harry bd razem,a tu dupa... I w sumie to nie żałuję! Niech odzyska córeczkę i pieprzyć tego jebniętego Styles'a!!
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE :)
http://my-summer-memories-fanfiction.blogspot.com/
http://the-choice-zayn-malik-ff.blogspot.com/
Żal mi jej. Czekam na nexta!!!
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam. :'( Świetny rozdział czekam na next <3
OdpowiedzUsuńO mój boże...popłakałam się ;'( To jest okropne. Chuje jebane... co tu się dzieje... ja wiedziałam od początku, że Styles to chuj, ale że aż tak. Jeśli w którymkolwiek rozdziale on będzie z Rene i ona mu wybaczy to chyba kurde załamie się psychicznie. ! :'(
OdpowiedzUsuńBoski..;**
OdpowiedzUsuńHazz coś ty zrobił? ;c Czekam na kolejny i niech Harry przejrzy na oczy <3
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego, ale pierwszy raz mi się to zdarzyło PORYCZAŁAM SIĘ jak głupia nawet mama przyszła z drugiego pokoju spytać co się stało CUDOWNY <3
OdpowiedzUsuń+
+
+
zapraszam do mnie:http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/
OMG świetny !!
OdpowiedzUsuńGłupi Harry (nie sądziłam że to kiedyś powiem XDD) niech ona go zostawi i zamieszka sama z Naddie po tym co jej zrobił powinna znaleźć sobie kogoś ale napewno nie wracać do niego.Poryczałam się jak Hazz zabrał Renne Nadie
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńale dupek a z niej suka
OdpowiedzUsuńBoże Harry załamujesz mmie jak możesz być takim chujem ?
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńA Hazza to jebany skurwysyn !!!!
Aż mną nosi kurde!!! Jak Harry może być tak zaślepiony?!
OdpowiedzUsuńGłupia suka z tej Rosie.
Rene musi mu otworzyć oczy! I odebrać Nadie.
Czekam na nn :*
Buziaki :*
A.
Nienawidzę Harrego ( w SG oczywiście ) dupek:/ a Rose to suka i tyle w tym temacie
OdpowiedzUsuńblaam cie dodAJ JUZ NASTEPNY
OdpowiedzUsuń;*
OdpowiedzUsuńJak on mógł, mam nadzieję, że szybko się ogarnie.
OdpowiedzUsuńBędzie dziś rozdział? Nie ukrywam że bardzo chcę następny :)
OdpowiedzUsuńOmg...
OdpowiedzUsuńZawaliste...
Dawaj nextt.
Szybkoo