sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 33

Złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Włożył w to wiele uczuć. Tak bardzo brakowało mi jego ust. Płakałam oddając pocałunek. Wszystkie emocje...
- Kocham Cie. - szepnął w moje usta.
- Udowodnij - Nie odsuwałam się.
- Jak ?
- Wszystko powoli. - Westchnęłam i pogłaskałam jego policzek. - Chodź Harry. Jest zimno. - Objął mnie ramieniem i poprowadził na górę. Usłyszałam cichy płacz z pokoju. Znów westchnęłam i poszłam do córki.
- Tata - powiedziała kiedy wzięłam ją na ręce.
- Jest tata. Chcesz do taty? - poszłyśmy do salonu. Wyciągnęła do niego rączki i mocno się przytuliła.
To był słodki widok. Uspokoił ją. A ona jego. Poszłam do kuchni przygotować mleko. Wróciłam z butelką. - Na karmisz ją?
- Ale ona śpi. - szepnął.
- Uroczo wyglądacie.
- Dzięki.. - odniósł ją do łóżeczka. Poszłam za nim. Chciałam, żeby tak już było zawsze.
Zaczął padać śnieg.  Oparłam ręce o parapet. Poczułam dłonie na moich biodrach. Nie odsunęłam się. Tak bardzo chciałam, żeby było już dobrze.Przytulił mnie do swojego torsu.
- Może zostaniesz.
- Chcesz, żebym został ?
- Chyba tak..
- Chyba czy na pewno ?
- Zostań - Pocałował mnie w czubek głowy. Staliśmy tak dobre parę minut. Opuściliśmy pokój, a ja poszłam zrobić kolacje. Hazz przyszedł z Nadi na rękach. Nakarmił ją, a potem malutka się do niego przytulała z misiem
- Bam bam tatuś. - Ona już była taka duża...Miała prawie rok. Przez ten rok dużo się stało..
- Mama.. - Uśmiechnęłam się do niej stawiając talerze na blacie. Przyszła do nas CoCo.
Wyciągnęła ręce, aby się przytulic. Podniosłam ją. 
- Tatusiu, uśmiechnij się. Hazz spojrzał na nas z uśmiechem.
- Chyba się udało- powiedziałam do niej. Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. Nadi pieściła misia wtulając się w Hazza najmocniej jak dala rade. Usiedliśmy do stołu aby zjeść kolacje. Wszyscy razem. Coco jadła sama, tylko jej pomagałam. Harry karmił Nadine.
- Pomożesz mi ją wykąpać?

- Pewnie. - Coco nam się przyglądała. Nadi siedziała w wanience chlapiąc wodą na wszystkie strony. Harry był mokry calutki. Mokry, ale uśmiechnięty. Nawet ją uśpił kołysanka. Coco usnęła po bajce. Poszłam pod szybki prysznic i ubrałam dresowe spodnie oraz bokserke.
Harry stał na balkonie.
-  Wszystko w porządku ? Jest zimno.
- Ta.. jest ok.
- Więc chodź. - Wróciliśmy do mieszkania. Przemarzł bo lekko dygotał.
- Hazz - westchnęłam i zrobiłam mu herbaty. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Był cichy. Nic nie mówił. Gapił się na tą herbatę.
- Co się dzieje Harry? - spojrzałam na niego.
- Wole nic nie mówić, żeby niczego nie zepsuć. - Oparłam głowę o jego ramię. Zaczęłam zasypiać, aż odpłynęłam. Obudziłam się w łóżku. Harry'ego nie było obok mnie. Podniosłam się widząc, która godzina. Zaraz moja mama przyjdzie zająć się Nadine. Ubrałam się i pobiegłam do salonu.
Harry razem z dziećmi jedli śniadanie.
- Cześć wam - cała trójka dostała całusy. Ow.. Porwałam kanapkę, ubierając jednocześnie buty.
- Pracujesz w soboty ?
- Tak, bo nie pracuję we wtorki. A ty wtedy zajmowałeś się małą a ja miałam zajęcia.
- A gdzie pracujesz ?
- W kancelarii. - mruknęłam.
- Jeżeli chcesz to mogę dać Ci pracę u mnie w firmie..
- Nie chcę być aż tak  zależna znów.
- Przecież będziesz uczciwe zarabiać.
- Zajmiesz się dziećmi czy moja mama ma przyjść? - ubrałam kurtkę i poprawiłam mu kołnierzyk koszuli.
- Zajmę się, ale chciałem je gdzieś zabrać, a nie mam kluczy.
- Łap - rzuciłam mu.
- Dzięki. Miłego dnia.
- Nawzajem - wyszłam do pracy. Nawet nie miałam dużo do roboty. Zrobiłam zakupy i po 15 wróciłam do domu. Harry i dzieci czekali na  mnie z obiadem. To było miłe... Uśmiechnęłam się przytulając mała Coco.  Jednak z nim nadal było coś nie tak. Wiedziałam jedno. Nie może być od razu wszystko dobrze. Ja też tak szybko nie wybaczę, ale chcę mu ufać. Uśpiłam Nadi, a mała oglądała bajkę. Zaciągnęłam Stylesa do sypialni.
- Coś zrobiłem nie tak ?
- Nie, wszystko w porządku. Siadaj - wskazałam na łóżko i sama zajęłam na nim miejsce, krzyżując nogi. Usiadł niepewnie obok mnie.
- Co byś chciał na święta?
- Żebyś wróciła do domu i mi wybaczyła..
- Przecież wczoraj rozmawialiśmy. Powiedziałam, że zamieszkamy razem.
- Ale ja bym chciał już..
- Hazz.
- Tak wiem. Nic nie chcę Renesmee.
- Ale ja chcę ci coś dać - dotknęłam jego policzka, Pokręcił głową jakby otrzepując jakąś myśl. Znając jego zboczenie to wiem o czym pomyślał. Popchnęłam go na łóżko i wstałam śmiejąc się.
- Nie chcę od Ciebie prezentów Renesmee. Nie wydawaj na to pieniędzy. A właśnie.. - wyjął z kieszeni jakąś kopertę i mi podał.
- Co to?
- Bilety na wycieczkę. Jedź z kimś, daj komuś. - wzruszył ramionami.
- Przestań. Nie mam czasu i nie mam z kim. Nie chcę.
- Daj rodzicom, albo Hope.
-  Harry...
-  Hmm? - Przytuliłam się. Objął mnie zdziwiony. Nic nie powiedziałam. Tak leżałam. Ale przeszkodził nam płacz Nadi. Harry do niej poszedł, a po chwili ją przyniósł. Położył się na łóżku, a ją ułożył na swoim torsie. Oparłam się na jednej ręce i uśmiechnęłam do córki. Zaczęła się śmiać.
Harry zaczął ją łaskotać. Nadine ma bardzo słodki uśmiech.
- Aaa tata - kopała nóżkami.
- Aaa moje jaja.. - mruknął pod nosem. Wybuchnęłam śmiechem i wzięłam ją robiąc samolot.
- Nadine kochasz tatusia ? - Spojrzała na niego robiąc dzióbek a potem się uśmiechnęła. Oddał jej uśmiech. Wydęłam wargę robiąc "fruuuu", a ona to powtórzyła plując po swojemu.,
Przyszła też CoCo. Położyły się obie miedzy nami.
- Zostanie już tak? - Harry się nie odezwał, a ona wbijała we mnie tak intensywny wzrok, że nie mogłam jej zignorować. Przeczesałam palcami włosy i uśmiechnęłam się zakłopotana.
- A chciałabyś, żeby tak zostało?
- Bardzo. - Nadine wchodziła na Harry'ego ze śmiechem.
- Ja też - przytuliłam ją.
- To idziemy do domu ?
- Harry?
- Hmm ?
- To zabrzmi...zachłannie, ale ja nie chcę mieszkać W TYM domu.
- Zbierajcie się. - wziął Nadine i poszedł ją ubrać. Kiedy wrócił mała miała na sobie nowiutkie ciuszki. Wszystkie oryginalne i bardzo drogie.
Nic nie powiedziałam. Wiedziałam, że chciał wszystkiego co najlepsze dla dzieci.
- Gotowa ? - podał mi małą, a sam zakładał buty. Jezu ta kurteczka jest taka gruba, że na 100 % nie będzie jej zimno. Tylko czemu on ubiera ją całą na różowo ? Wygląda jak jakiś pączuś. Zdecydowanie różowy nie. Coco sama ubrała buty i kurtkę. Też nowiutkie.
- Kochanie szybciutko. - popędził mnie Ubrałam buty i swoją kurtkę. Wzięłam torebkę, którą przewiesiłam przez ramię. CoCo wzięła mnie za rękę, a Hazz niósł Nadi. Wyszliśmy przed blok.
- Mam auto - powiedziałam.
- A ja 8. - uśmiechnął się do mnie i otworzył swojego Range Rovera.
- Ale ja nie chcę go zostawiać...
- Jeszcze tu wrócisz wiesz ? - usadził Nadi i pomógł mi wsiąść.
- Tak, ale to nie oto chodzi. Ugh - jęknęłam. Odpuściłam.
- A o co ?
- Naprawdę czuję się jakbym od nowa miała cię wykorzystywać we wszystkim.
- Nigdy nie wykorzystywałaś. - Poprawiłam się na fotelu zapinając pas. Ruszył szybko. Odwróciłam głowę. Coco mówiła do Nadi podając jej zabawkę.
- Tata się uśmiecha. To teraz brat - powiedziała. Zachłysnęłam się powietrzem, a Harry wybuchnął śmiechem.
- Zjadłaś chyba za dużo czekolady - wystawiłam jej język i spojrzałam na przód. Harry kierował się w stronę autostrady.
- Powiesz gdzie jedziesz?
- Zobaczysz..
- Nie wiem ..- ugryzłam się w język. Źle by to zabrzmiało.
- Nie wiesz co ?
- Nic. O, będzie padać.
- Powiedz.. - zatrzymał się przed jakąś bramą.
- No nic - nie ma mowy. To by go uraziło, chociaż bym wcale tego nie chciała. Westchnął smutno. Wjechaliśmy na osiedle. Właściwie to na najbogatszą dzielnice w mieście.
- Wow...
- Wybierajcie. Który chcecie. Prawie wszystkie są do sprzedania. Popatrzyłam na Coco. Oczy jej się świeciły. Harry zatrzymał auto i wziął Nadi.Wyszliśmy z samochodu. Mała wzięła mnie za rękę. Co chwila pokazywała domy.
- Bam bam ! - Nadi pokazała paluszkiem jeden z największych domów.
- Jezu Chryste - otworzyłam szeroko usta.
- Ten mi się podoba. - powiedział Harry.
- Jest wielki.
- To co ? Zawsze pragnąłem dużej, wspaniałej rodziny. Przełknęłam ślinę kładąc ręce na ramiona małej. 
- Drogi...
- Chodźmy go zobaczyć. - wyjął z kieszeni ogromny pęk kluczy.
- Tak! Chodź mamo - CoCo mnie ciągnęła. Szłam oniemiała. Był piękny. Nowoczesny, ale ciepły, rodzinny. Duże okna. Basen. Robiło wrażenie.
- I jak ? - Harry przytulił mnie od tyłu i oparł brodę na mojej głowie.
- Bardzo ładny. - odparłam.
- Nasz ? - kołysał mnie lekko. Zamknęłam oczy. Bałam się cholernie, ale on był jak powietrze.
Popatrzyłam na CoCo i Nadi.
- Na..nasz. - Odwrócił mnie i pocałował. Powoli, zaskoczona oddałam pocałunek.
- Kocham Cie.
- Gdzieś to kiedyś słyszałam - Uśmiechnęłam się.
- Jedziemy po meble ? - Pokiwałam jedynie głową. Zabrał dzieci i poszliśmy do auta. Nadi zaczęła płakać. Nie mogłam jej uspokoić w samochodzie.
- Córcia.. nie płacz.
-Tam!
- Zaraz córeczko.
- Coco daj jej monia to się uspokoi - szepnęłam Harry podał jej jedną rękę i mała ucichła. Zamknęła oczko i mając smoczek zasnęła. Uśmiechnął się i wrócił do prowadzenia. Dzieci pozasypiały, a Harry dojechał na miejsce. Rozbudził CoCo, a Nadine wziął na ręce. Boże, nawet różowy smoczek i czapkę miała. Poszliśmy do sklepu. CoColline wybierała sobie pierwsza meble do pokoju. Tylko nie różowe, proszę.
- Te ! - pokazała na meble z jasnego drewna z zielonymi wstawkami.
- Są ładne.
- CoCo a to ? - pokazał jej łóżko z księżniczkami.
- Nie. O ten - ona uwielbiała czerwony kolor.
- Dobra.. ale to do Ciebie nie pasuje. - Wystawiła mu język i pobiegła dalej. Obudziła się Nadine.
Nie wiedziała co się dzieje. Harry poprawił jej smoczek.
- Co Ci się podoba maleńka ? - zabrał ją do działu z meblami dla maluszków.
Rozejrzała się zaspana. Przytulając do Hazzy pokazała na coś. Pewnie sama nie wie na co.
- Będziesz spała w takim pokoju. Taki chcesz ?  - pokręciła główką i dalej się rozglądała.
Przeszliśmy kawałek dalej. Pokazała następny.
- Ten ? - cały różowy.
- Harry dobijasz.
- No co ?
- Ona nie jest barbie.
- Ale jest taka słodka. - pocałował ją w policzek. - Uśmiechnęła się wkładając paluchy do buzi.
- Nie jedź paluszków. - Hazz dał jej smoczka. Nadi jest strasznie śpiąca. Przytuliła się do niego i zamknęła oczka.
- Chyba my musimy wybrać.. - szepnął tuląc ją do siebie.
- Ten jest śliczny - pokazałam na beżowy z jasnego drewna.

- Ale ten różowy.. - jęknął.
- Ani mi się waż.
- Co tylko powiesz. - pocałował mnie w skroń. Uśmiechnęłam się lekko. Kuchnia, łazienka, gabinet.
Było tak idealnie. - Teraz nasza.. to znaczy Twoja sypialnia.
- Hm tak. - mruknęłam i rozejrzałam się. Powinniśmy wybierać ją razem.. Westchnęłam i spojrzałam na niego. Patrzył na mnie smutno tuląc do siebie dzieci. Ja chciałam żeby było jeszcze lepiej, ale to było za wcześnie. Wczoraj zakończył związek z Rose. Dzisiaj jesteśmy tu i wybieramy meble do naszego domu. Gdy mu zaufam na dobre zawsze mogę się przenieść z sypialni.
- A czemu wybierasz sama ? - podeszła do mnie CoCo. No oczywiście. Zawsze ja musze wszystko w tłumaczyć.
- Mamo. - potrząsnęła moją ręką.
- Nie ważne.
- Bo tato znowu jest smutny.. - powiedziała smutno.
- Hazz - Popatrzyłam na niego. - Powoli okay?
- Przecież nic nie mówię.
- Ale patrzysz. Widzę.
- Już nie będę. - odwrócił się tyłem do mnie.
- Przestań - Złapałam go za ramię. Pocałowałam jego policzek. Wybraliśmy meble i wyszliśmy.
Nadine nie chciała go puścić.
- Chodź skarbie. Tata będzie jechał.
- Nie. Tata.
- Chodź - wzięłam ją i wpięłam do nosidełka Zaczęła się wydzierać. Płakała przez całą drogę.
Nic nie mogliśmy zrobić.  Harry musiał poprowadzić. W końcu się zatrzymaliśmy i ja wziął.
Od razu cisza.
- CoCo musimy wracać do domu. - powiedział do niej cicho tuląc Nadine.
- Ale mama...
- CoCo proszę Cie. Nie dyskutuj. - traci cierpliwość.
- Dobrze - wsiadła do auta. Wyciągnęłam ręce po córeczkę. Chciał mi ją oddać, ale Nadi uczepiła się jego marynarki.
- Skarbie tata jedzie. Chodź do mamy.
- Nie ! - Byliśmy zaskoczeni jej protestem.
- Renesmee jeżeli chcesz albo pozwolisz to może.. pojadę po jakieś rzeczy moje i CoCo.. i tu wrócimy.
- Tak, oczywiście. Jutro niedziela. Możemy spędzić ją razem.
- Córcia.. tata zaraz wróci.. - przytulił ją i pocałował w czółko. - Renesmee remont domu potrwa przez jakieś 3 dni. Jak wrócę to musisz powiedzieć mi jakie chcesz kolory. Mam dwutygodniowy urlop bo we wszystkich filiach są remonty.
- Dobrze. Porozmawiamy. Chodź aniołku. - wzięłam maleńką. - Uważaj, jest ślisko.
- CoCo idź na górę. Zostajemy z mamą i siostrą. Co chcesz, żebym Ci przywiózł ? - wziął teraz drugą na ręce.
- Misia - odpowiedziała. - I piżamke.
- Chyba, że chcesz jechać ze mną. Zaraz wrócimy.
- To chodź. -Odjechali, a ja z małą poszłam na górę. Nie chciała iść spać. Udało mi się ją tylko nakarmić, ale kiedy chciałam ją przebrać i weszłam do jej pokoju to złapałam się za serce. Było tam pełno toreb z nowymi ubraniami.
- Mój Boże - powiedziałam zaskoczona. Po co jej tyle tego. No i tyle pieniędzy.
- Mamaaa..
-Już kotku - położyłam ją na przewijaku. Zmieniłam jej pieluszkę i włączyłam bajkę kiedy przyjechali CoCo i Harry. Kurwa nie przygotowałam im kolacji. Pobieglam do kuchni. Hmm dobra. Kanapki.
- MAMY PIZZĘ MAMO ! - przybiegła CoCo.
- O super.
- Ty jesteś super. Teraz jest super. - Uśmiechnęłam się do niej. Tego wszystkiego mi brakowało.
- Renesmee ? - Harry wszedł do kuchni a CoCo wyszła.
- Tak?
- CoCo kazała mi wziąć wszystkie nasze rzeczy. - uśmiechnął się stawiając ogromną pizzę na stole.
- Możecie tu zamieszkać. - zaśmiałam się. - Trzy dni.

22 komentarze:

  1. aww ale słodko <3 tylko i tak dziwnie że powiedzmy w dużym stopniu mu wybaczyła mimo tego co zrobił, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkońcu spokój mają cały szczęście . Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodziutki taki :3 Takie kocham <3 Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne <3
    Jejku on tak się stara to słodkie. Haha ale z tym różowym to przesadza i ubraniami :D
    czekam na kolejny :*
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. I żyli długo i szczęśliwie... <3
    Aww aww ^^

    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  6. coś się rozjebie ja to czuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu jak dobrze e oni sa znow razem piekny rozdzial:-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :* . Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział...nie wierzyłam, że Rene tak szybko zamieszka ze Stylesem...ale się cieszę...
    Czekam nn;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nowy awwwwwww kocham
    Wbijać na mojego: fanfictiontrue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń