Złapał moją
twarz w dłonie i pocałował mnie. Włożył w to wiele uczuć. Tak bardzo
brakowało mi jego ust. Płakałam oddając pocałunek. Wszystkie emocje...
- Kocham
Cie. - szepnął w moje usta.
- Udowodnij
- Nie odsuwałam się.
- Jak ?
- Wszystko
powoli. - Westchnęłam i pogłaskałam jego policzek. - Chodź Harry. Jest zimno. - Objął mnie
ramieniem i poprowadził na górę. Usłyszałam
cichy płacz z pokoju. Znów westchnęłam i poszłam do córki.
- Tata -
powiedziała kiedy wzięłam ją na ręce.
- Jest tata.
Chcesz do taty? - poszłyśmy do salonu. Wyciągnęła
do niego rączki i mocno się przytuliła.
To był
słodki widok. Uspokoił ją. A ona jego. Poszłam do
kuchni przygotować mleko. Wróciłam z butelką. - Na karmisz ją?
- Ale ona
śpi. - szepnął.
- Uroczo
wyglądacie.
- Dzięki.. -
odniósł ją do łóżeczka. Poszłam za
nim. Chciałam, żeby tak już było zawsze.
Zaczął padać
śnieg. Oparłam ręce
o parapet. Poczułam dłonie na moich biodrach. Nie
odsunęłam się. Tak bardzo chciałam, żeby było już dobrze.Przytulił
mnie do swojego torsu.
- Może
zostaniesz.
- Chcesz,
żebym został ?
- Chyba
tak..
- Chyba czy
na pewno ?
- Zostań - Pocałował
mnie w czubek głowy. Staliśmy tak
dobre parę minut. Opuściliśmy pokój, a ja poszłam zrobić kolacje. Hazz
przyszedł z Nadi na rękach. Nakarmił ją,
a potem malutka się do niego przytulała z misiem
- Bam bam
tatuś. - Ona już była
taka duża...Miała prawie rok. Przez ten rok dużo się stało..
- Mama.. - Uśmiechnęłam
się do niej stawiając talerze na blacie. Przyszła do
nas CoCo.
Wyciągnęła
ręce, aby się przytulic. Podniosłam ją.
- Tatusiu, uśmiechnij się. Hazz
spojrzał na nas z uśmiechem.
- Chyba się
udało- powiedziałam do niej. Uśmiechnęła
się do mnie i przytuliła. Nadi pieściła misia wtulając się w Hazza najmocniej
jak dala rade. Usiedliśmy
do stołu aby zjeść kolacje. Wszyscy razem. Coco jadła
sama, tylko jej pomagałam. Harry karmił Nadine.
- Pomożesz
mi ją wykąpać?
- Pewnie. - Coco nam się
przyglądała. Nadi siedziała w wanience chlapiąc wodą na wszystkie strony. Harry
był mokry calutki. Mokry, ale
uśmiechnięty. Nawet ją
uśpił kołysanka. Coco usnęła po bajce. Poszłam pod szybki prysznic i ubrałam
dresowe spodnie oraz bokserke.
Harry stał
na balkonie.
- Wszystko w porządku ? Jest zimno.
- Ta.. jest
ok.
- Więc
chodź. - Wróciliśmy
do mieszkania. Przemarzł bo lekko dygotał.
- Hazz -
westchnęłam i zrobiłam mu herbaty. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Był cichy.
Nic nie mówił. Gapił się na tą herbatę.
- Co się
dzieje Harry? - spojrzałam na niego.
- Wole nic
nie mówić, żeby niczego nie zepsuć. - Oparłam
głowę o jego ramię. Zaczęłam zasypiać, aż odpłynęłam. Obudziłam
się w łóżku. Harry'ego nie było obok mnie. Podniosłam
się widząc, która godzina. Zaraz moja mama przyjdzie zająć się Nadine. Ubrałam
się i pobiegłam do salonu.
Harry razem
z dziećmi jedli śniadanie.
- Cześć wam
- cała trójka dostała całusy. Ow.. Porwałam kanapkę, ubierając jednocześnie
buty.
- Pracujesz
w soboty ?
- Tak, bo
nie pracuję we wtorki. A ty wtedy zajmowałeś się małą a ja miałam zajęcia.
- A gdzie
pracujesz ?
- W
kancelarii. - mruknęłam.
- Jeżeli
chcesz to mogę dać Ci pracę u mnie w firmie..
- Nie chcę
być aż tak zależna znów.
- Przecież
będziesz uczciwe zarabiać.
- Zajmiesz
się dziećmi czy moja mama ma przyjść? - ubrałam kurtkę i poprawiłam mu
kołnierzyk koszuli.
- Zajmę się,
ale chciałem je gdzieś zabrać, a nie mam kluczy.
- Łap -
rzuciłam mu.
- Dzięki.
Miłego dnia.
- Nawzajem -
wyszłam do pracy. Nawet nie
miałam dużo do roboty. Zrobiłam
zakupy i po 15 wróciłam do domu. Harry i
dzieci czekali na mnie z obiadem. To było
miłe... Uśmiechnęłam się przytulając mała Coco. Jednak z nim
nadal było coś nie tak. Wiedziałam
jedno. Nie może być od razu wszystko dobrze. Ja też tak szybko nie wybaczę, ale
chcę mu ufać. Uśpiłam Nadi, a mała oglądała bajkę. Zaciągnęłam Stylesa do
sypialni.
- Coś
zrobiłem nie tak ?
- Nie,
wszystko w porządku. Siadaj - wskazałam na łóżko i sama zajęłam na nim miejsce,
krzyżując nogi. Usiadł
niepewnie obok mnie.
- Co byś
chciał na święta?
- Żebyś
wróciła do domu i mi wybaczyła..
- Przecież
wczoraj rozmawialiśmy. Powiedziałam, że zamieszkamy razem.
- Ale ja bym
chciał już..
- Hazz.
- Tak wiem.
Nic nie chcę Renesmee.
- Ale ja
chcę ci coś dać - dotknęłam jego policzka, Pokręcił
głową jakby otrzepując jakąś myśl. Znając jego zboczenie to wiem o czym
pomyślał. Popchnęłam
go na łóżko i wstałam śmiejąc się.
- Nie chcę
od Ciebie prezentów Renesmee. Nie wydawaj na to pieniędzy. A właśnie.. - wyjął
z kieszeni jakąś kopertę i mi podał.
- Co to?
- Bilety na
wycieczkę. Jedź z kimś, daj komuś. - wzruszył ramionami.
- Przestań.
Nie mam czasu i nie mam z kim. Nie chcę.
- Daj
rodzicom, albo Hope.
-
Harry...
-
Hmm? - Przytuliłam
się. Objął mnie
zdziwiony. Nic nie
powiedziałam. Tak leżałam. Ale
przeszkodził nam płacz Nadi. Harry do niej poszedł, a po chwili ją przyniósł.
Położył się na łóżku, a ją ułożył na swoim torsie. Oparłam się
na jednej ręce i uśmiechnęłam do córki. Zaczęła się śmiać.
Harry zaczął
ją łaskotać. Nadine ma bardzo słodki uśmiech.
- Aaa tata -
kopała nóżkami.
- Aaa moje
jaja.. - mruknął pod nosem. Wybuchnęłam
śmiechem i wzięłam ją robiąc samolot.
- Nadine
kochasz tatusia ? - Spojrzała na
niego robiąc dzióbek a potem się uśmiechnęła. Oddał jej
uśmiech. Wydęłam
wargę robiąc "fruuuu", a ona to powtórzyła plując po swojemu.,
Przyszła też
CoCo. Położyły się
obie miedzy nami.
- Zostanie
już tak? - Harry się
nie odezwał, a ona wbijała we mnie tak intensywny wzrok, że nie mogłam jej
zignorować. Przeczesałam
palcami włosy i uśmiechnęłam się zakłopotana.
- A
chciałabyś, żeby tak zostało?
- Bardzo. -
Nadine wchodziła na Harry'ego ze śmiechem.
- Ja też - przytuliłam
ją.
- To idziemy
do domu ?
- Harry?
- Hmm ?
- To
zabrzmi...zachłannie, ale ja nie chcę mieszkać W TYM domu.
- Zbierajcie
się. - wziął Nadine i poszedł ją ubrać. Kiedy wrócił mała miała na sobie
nowiutkie ciuszki. Wszystkie oryginalne i bardzo drogie.
Nic nie
powiedziałam. Wiedziałam, że chciał wszystkiego co najlepsze dla dzieci.
- Gotowa ? -
podał mi małą, a sam zakładał buty. Jezu ta kurteczka jest taka gruba, że na
100 % nie będzie jej zimno. Tylko czemu on ubiera ją całą na różowo ? Wygląda jak
jakiś pączuś. Zdecydowanie różowy nie. Coco sama
ubrała buty i kurtkę. Też
nowiutkie.
- Kochanie szybciutko. - popędził mnie Ubrałam buty i swoją kurtkę. Wzięłam torebkę, którą przewiesiłam przez ramię. CoCo wzięła mnie za rękę, a Hazz niósł Nadi. Wyszliśmy przed blok.
- Kochanie szybciutko. - popędził mnie Ubrałam buty i swoją kurtkę. Wzięłam torebkę, którą przewiesiłam przez ramię. CoCo wzięła mnie za rękę, a Hazz niósł Nadi. Wyszliśmy przed blok.
- Mam auto -
powiedziałam.
- A ja 8. -
uśmiechnął się do mnie i otworzył swojego Range Rovera.
- Ale ja nie
chcę go zostawiać...
- Jeszcze tu
wrócisz wiesz ? - usadził Nadi i pomógł mi wsiąść.
- Tak, ale
to nie oto chodzi. Ugh - jęknęłam. Odpuściłam.
- A o co ?
- Naprawdę
czuję się jakbym od nowa miała cię wykorzystywać we wszystkim.
- Nigdy nie
wykorzystywałaś. - Poprawiłam
się na fotelu zapinając pas. Ruszył
szybko. Odwróciłam
głowę. Coco mówiła do Nadi podając jej zabawkę.
- Tata się
uśmiecha. To teraz brat - powiedziała. Zachłysnęłam się powietrzem, a Harry
wybuchnął śmiechem.
- Zjadłaś
chyba za dużo czekolady - wystawiłam jej język i spojrzałam na przód. Harry
kierował się w stronę autostrady.
- Powiesz
gdzie jedziesz?
-
Zobaczysz..
- Nie wiem
..- ugryzłam się w język. Źle by to zabrzmiało.
- Nie wiesz
co ?
- Nic. O,
będzie padać.
- Powiedz..
- zatrzymał się przed jakąś bramą.
- No nic -
nie ma mowy. To by go uraziło, chociaż bym wcale tego nie chciała. Westchnął
smutno. Wjechaliśmy na osiedle. Właściwie to na najbogatszą dzielnice w
mieście.
- Wow...
-
Wybierajcie. Który chcecie. Prawie wszystkie są do sprzedania. Popatrzyłam
na Coco. Oczy jej się świeciły. Harry
zatrzymał auto i wziął Nadi.Wyszliśmy z
samochodu. Mała wzięła mnie za rękę. Co chwila pokazywała domy.
- Bam bam !
- Nadi pokazała paluszkiem jeden z największych domów.
- Jezu
Chryste - otworzyłam szeroko usta.
- Ten mi się
podoba. - powiedział Harry.
- Jest
wielki.
- To co ?
Zawsze pragnąłem dużej, wspaniałej rodziny. Przełknęłam
ślinę kładąc ręce na ramiona małej.
- Drogi...
- Chodźmy go
zobaczyć. - wyjął z kieszeni ogromny pęk kluczy.
- Tak! Chodź
mamo - CoCo mnie ciągnęła. Szłam oniemiała. Był piękny.
Nowoczesny, ale ciepły, rodzinny. Duże okna. Basen.
Robiło wrażenie.
- I jak ? -
Harry przytulił mnie od tyłu i oparł brodę na mojej głowie.
- Bardzo
ładny. - odparłam.
- Nasz ? -
kołysał mnie lekko. Zamknęłam
oczy. Bałam się cholernie, ale on był jak powietrze.
Popatrzyłam
na CoCo i Nadi.
- Na..nasz. - Odwrócił
mnie i pocałował. Powoli,
zaskoczona oddałam pocałunek.
- Kocham
Cie.
- Gdzieś to
kiedyś słyszałam - Uśmiechnęłam się.
- Jedziemy
po meble ? - Pokiwałam
jedynie głową. Zabrał
dzieci i poszliśmy do auta. Nadi zaczęła
płakać. Nie mogłam jej uspokoić w samochodzie.
- Córcia..
nie płacz.
-Tam!
- Zaraz
córeczko.
- Coco daj
jej monia to się uspokoi - szepnęłam Harry podał
jej jedną rękę i mała ucichła. Zamknęła
oczko i mając smoczek zasnęła. Uśmiechnął
się i wrócił do prowadzenia. Dzieci
pozasypiały, a Harry dojechał na miejsce. Rozbudził
CoCo, a Nadine wziął na ręce. Boże, nawet
różowy smoczek i czapkę miała. Poszliśmy do sklepu. CoColline
wybierała sobie pierwsza meble do pokoju. Tylko nie
różowe, proszę.
- Te ! -
pokazała na meble z jasnego drewna z zielonymi wstawkami.
- Są ładne.
- CoCo a to
? - pokazał jej łóżko z księżniczkami.
- Nie. O ten
- ona uwielbiała czerwony kolor.
- Dobra..
ale to do Ciebie nie pasuje. - Wystawiła mu
język i pobiegła dalej. Obudziła się Nadine.
Nie
wiedziała co się dzieje. Harry poprawił jej smoczek.
- Co Ci się
podoba maleńka ? - zabrał ją do działu z meblami dla maluszków.
Rozejrzała
się zaspana. Przytulając do Hazzy pokazała na coś. Pewnie sama nie wie na co.
- Będziesz
spała w takim pokoju. Taki chcesz ? - pokręciła główką i dalej się rozglądała.
Przeszliśmy
kawałek dalej. Pokazała następny.
- Ten ? -
cały różowy.
- Harry
dobijasz.
- No co ?
- Ona nie
jest barbie.
- Ale jest
taka słodka. - pocałował ją w policzek. - Uśmiechnęła
się wkładając paluchy do buzi.
- Nie jedź
paluszków. - Hazz dał jej smoczka. Nadi jest strasznie śpiąca. Przytuliła
się do niego i zamknęła oczka.
- Chyba my
musimy wybrać.. - szepnął tuląc ją do siebie.
- Ten jest
śliczny - pokazałam na beżowy z jasnego drewna.
- Ale ten
różowy.. - jęknął.
- Ani mi się
waż.
- Co tylko
powiesz. - pocałował mnie w skroń. Uśmiechnęłam
się lekko. Kuchnia, łazienka, gabinet.
Było tak
idealnie. - Teraz nasza.. to znaczy Twoja sypialnia.
- Hm tak. -
mruknęłam i rozejrzałam się. Powinniśmy
wybierać ją razem.. Westchnęłam i spojrzałam na niego. Patrzył na mnie smutno
tuląc do siebie dzieci. Ja chciałam
żeby było jeszcze lepiej, ale to było za wcześnie. Wczoraj zakończył związek z
Rose. Dzisiaj jesteśmy tu i wybieramy meble do naszego domu. Gdy mu zaufam na
dobre zawsze mogę się przenieść z sypialni.
- A czemu
wybierasz sama ? - podeszła do mnie CoCo. No
oczywiście. Zawsze ja musze wszystko w tłumaczyć.
- Mamo. -
potrząsnęła moją ręką.
- Nie ważne.
- Bo tato
znowu jest smutny.. - powiedziała smutno.
- Hazz -
Popatrzyłam na niego. - Powoli okay?
- Przecież
nic nie mówię.
- Ale
patrzysz. Widzę.
- Już nie
będę. - odwrócił się tyłem do mnie.
- Przestań -
Złapałam go za ramię. Pocałowałam jego policzek. Wybraliśmy meble i wyszliśmy.
Nadine nie
chciała go puścić.
- Chodź
skarbie. Tata będzie jechał.
- Nie. Tata.
- Chodź -
wzięłam ją i wpięłam do nosidełka Zaczęła się
wydzierać. Płakała przez całą drogę.
Nic nie
mogliśmy zrobić. Harry musiał
poprowadzić. W końcu się
zatrzymaliśmy i ja wziął.
Od razu
cisza.
- CoCo
musimy wracać do domu. - powiedział do niej cicho tuląc Nadine.
- Ale
mama...
- CoCo
proszę Cie. Nie dyskutuj. - traci cierpliwość.
- Dobrze -
wsiadła do auta. Wyciągnęłam ręce po córeczkę. Chciał mi ją
oddać, ale Nadi uczepiła się jego marynarki.
- Skarbie
tata jedzie. Chodź do mamy.
- Nie ! - Byliśmy
zaskoczeni jej protestem.
- Renesmee
jeżeli chcesz albo pozwolisz to może.. pojadę po jakieś rzeczy moje i CoCo.. i
tu wrócimy.
- Córcia..
tata zaraz wróci.. - przytulił ją i pocałował w czółko. - Renesmee remont domu
potrwa przez jakieś 3 dni. Jak wrócę to musisz powiedzieć mi jakie chcesz
kolory. Mam dwutygodniowy urlop bo we wszystkich filiach są remonty.
- Dobrze.
Porozmawiamy. Chodź aniołku. - wzięłam maleńką. - Uważaj, jest ślisko.
- CoCo idź
na górę. Zostajemy z mamą i siostrą. Co chcesz, żebym Ci przywiózł ? - wziął
teraz drugą na ręce.
- Misia -
odpowiedziała. - I piżamke.
- Chyba, że
chcesz jechać ze mną. Zaraz wrócimy.
- To chodź. -Odjechali, a
ja z małą poszłam na górę. Nie chciała iść spać. Udało mi się ją tylko
nakarmić, ale kiedy chciałam ją przebrać i weszłam do jej pokoju to złapałam
się za serce. Było tam pełno toreb z nowymi ubraniami.
- Mój Boże -
powiedziałam zaskoczona. Po co jej tyle tego. No i tyle pieniędzy.
- Mamaaa..
-Już kotku -
położyłam ją na przewijaku. Zmieniłam
jej pieluszkę i włączyłam bajkę kiedy przyjechali CoCo i Harry. Kurwa nie
przygotowałam im kolacji. Pobieglam do
kuchni. Hmm dobra. Kanapki.
- MAMY PIZZĘ
MAMO ! - przybiegła CoCo.
- O super.
- Ty jesteś
super. Teraz jest super. - Uśmiechnęłam
się do niej. Tego
wszystkiego mi brakowało.
- Renesmee ?
- Harry wszedł do kuchni a CoCo wyszła.
- Tak?
- CoCo
kazała mi wziąć wszystkie nasze rzeczy. - uśmiechnął się stawiając ogromną
pizzę na stole.
- Możecie tu
zamieszkać. - zaśmiałam się. - Trzy dni.
aww ale słodko <3 tylko i tak dziwnie że powiedzmy w dużym stopniu mu wybaczyła mimo tego co zrobił, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńWkońcu spokój mają cały szczęście . Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńSłodziutki taki :3 Takie kocham <3 Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńJejku on tak się stara to słodkie. Haha ale z tym różowym to przesadza i ubraniami :D
czekam na kolejny :*
Buziaki :*
A.
Cudoo <3 takie słodkie
OdpowiedzUsuńI żyli długo i szczęśliwie... <3
OdpowiedzUsuńAww aww ^^
Ściskam i życzę weny
You Belong With Me
Super ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńwow *-*
OdpowiedzUsuńcoś się rozjebie ja to czuję ♥
OdpowiedzUsuńOooo! :*
OdpowiedzUsuńCudny ;*
OdpowiedzUsuńjezu jak dobrze e oni sa znow razem piekny rozdzial:-*
OdpowiedzUsuń;****
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńSuper :* . Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział...nie wierzyłam, że Rene tak szybko zamieszka ze Stylesem...ale się cieszę...
OdpowiedzUsuńCzekam nn;*
Oooo
OdpowiedzUsuńKiedy nowy awwwwwww kocham
OdpowiedzUsuńWbijać na mojego: fanfictiontrue.blogspot.com