- Nie mów
tak. I nie do końca... Ale ja go kocham.
- Wiem, że
go kochasz. I mam nadzieję, że on kocha Ciebie.
- Tak.
Proszę, przyjdziecie?
- Tak.
- Łatwo
poszło..
- Renesmee,
jesteś dorosła. Co my mamy zrobić ?
- Dobrze że
was mam.
- My też się
cieszymy.. a on Cie przywiózł?
- Tak. Czeka na
mnie.
- Zaproś go
tutaj. - Zeszłam na
dół zakładając na schodach kurtkę. Stał przed
samochodem bawiąc się telefonem.
- Chodź -
wzięłam go za rękę.
- Gdzie ?!
- Na górę.
- Ale ja się
boję.
- Ty?
- Ja.
Wiesz.. kiedy na kimś Ci bardzo zależy to chciałabyś, żeby jego rodzina Cie
akceptowała..
- Oni chcą
cię zaakceptować. - Westchnął i
poszedł za mną. Weszliśmy na
górę.
- Jestem.
- Dzień
dobry.. - powiedział speszony Hazz.
- Dzień
dobry Harry. - Usiedliśmy w
salonie. Szybko rozszedł się w nim zapach jego perfum.
Zaczęliśmy
rozmawiać. Mama podała obiad. Prawie
zabiłam Harry'ego wzrokiem sugerując, że ma to zjeść i się nawet nie odzywać. Albo
przyniosę mu wstyd i go nakarmię. On o tym wie. Zjadł
wszystko i nawet deser. Rozmawiali z moim ojcem o biznesie. Uśmiechałam
się do mamy. Dzieci były w Holmes Chapel. Mają
przyjechać z babcią na święta. Po dwóch
godzinach wróciliśmy do domu. Było tak zimno na dworze. Weszłam do środka i
pobiegłam robić herbatę.
- Polubili
mnie ? - Hazz wszedł do kuchni i w ten seksowny sposób poprawił włosy
-
Zdecydowanie tak - Uśmiechnęłam się wyjmując kubki.
- Ciesze
się.
- Dobra
Romeo, rozpalisz w kominku?
- A Julio dasz
buziaka ? - Cmoknęłam go
w usta. Zrobiłam
herbatę i poszłam do salonu gdzie Harry rozpalił już ogień. Usiadłam na
białym dywanie. Jak ciepło. Harry
przyniósł mi swoją bluzę.
- Dziękuję -
założyłam ją i wdychałam zapach.
- Śnieg
pada. - stał przy balkonie.
- Bo to
grudzień Hazz.
- Chciałem
zacząć rozmowę.
- Cisza tez
jest czasem dobra. Chodź tu. - Usiadł za
moimi plecami i przyciągnął mnie do swojego torsu. Wtuliłam się
w niego i zamknęłam oczy. - Czy tobie też tak bardzo zależy na jeszcze jednym
facecie w domu?
- Wszystko
zależy od Ciebie. Tutaj to czego ja chcę nie ma znaczenia. - mruknął.
- Owszem. Ma
duże.
- Chcę mieć
syna. Zawsze chciałem mieć syna. - Odwróciłam
się do niego. Zdjęłam bluzę i bluzkę. Rzuciłam to gdzieś na bok. Zaczęłam
rozpinać swoje spodnie.
- Co ty
robisz ?
- Sama się o
syna nie postaram. - Podniosłam się i zsunęłam jeansy do kostek, a potem je
nogą lekko przesunęłam na bok..
- Renesmee..
mamy czas. Nie zmuszaj się.
- Nie
zmuszam. - zaczęłam rozpinać jego koszule. - To będzie idealny prezent dla
ciebie.
- Renesmee
skarbie. - złapał moje nadgarstki. - Nie chcę, żebyś uprawiała ze mną seks
jeżeli tego nie chcesz okej ?
- Chcę tego.
- Popatrzyłam w jego oczy. Po prostu zatęskniłam za jego dotykiem.
- Tutaj ? Na
dywanie ? - zaśmiał się i położył mnie pod sobą.
- Tak. Na
dywanie. Romantycznie prawda?
- Bardzo.. -
zaczął mnie delikatnie całować. Gdy
przeszedł na szyję, zaczęłam mruczeć. Jednym
pocałunkiem potrafi doprowadzić mnie do stanu maksymalnego pożądania bo mam
ochotę go zgwałcić. Zdjęłam do
końca jego koszulę i odwróciłam nasze pozycję. Całowałam jego klatę schodząc do
spodni. Mruknął
zadowolony rozluźniając się. Rozpięłam
spodnie i z jego pomocą je zdjęłam. Jego
bokserki były już napięte. Nie
wiedziałam, że tak szybko reaguje. Zaśmiał się
obserwują mnie.
- Dokładnie
tak na mnie działasz..
- Wow...-
musnęłam jego usta. Wzięłam jego dłoń i zaczęłam prowadzić po swoim brzuchu w
dół.
Jego palce
szybko wkradły się za moją bieliznę. Wciąż
prowadziłam jego rękę. Jęknęłam patrząc wprost w oczy Hazzy. Bez
ostrzeżenia wsunął we mnie dwa palce.
- Harry. -
wbiłam paznokcie w jego ramiona.
- Słucham ?
- poruszał nimi tak jak nigdy wcześniej.
- O mój
Boże..
- Mówisz ? -
dołożył 3 palca.
- Harry! -
krzyknęłam zamykając oczy. Było mi tak dobrze.
- Nie krzycz
na mnie. - wyjął ze mnie palce i do końca nas rozebrał. Pocałowałam
go w usta. Byłam rozpalona i spragniona.
- Czyń
honory. - powiedział ocierając się główką penisa o moje wejście. Jęknęłam
głośno mając go już w sobie. Oparłam dłonie na jego torsie.
- To lubię..
- Jesteś
duży...
- A ty
ciasna.. - mruknął i usiadł opierając się plecami o kanapę. Nigdy nie czułam go
w taki sposób. Whow.. Oplotłam
jego szyję.
- Kocham cię - poruszałam biodrami.
- Ja Ciebie
też.. - pocałował mnie Skorzystałam
z okazji i wsunęłam język do jego ust.
Uśmiechał
się. Ciągnęłam za
jego włosy dochodząc. Poczułam jak
wypełnia mnie jego nasienie.
Zdyszana
oparłam czoło o czoło mężczyzny. Mojego
mężczyzny.. Przejechałam
palcami po jego wadze.
- Było
super..
- Cudownie.
- Żeby syn,
a nie córka..
- Oj Harry -
Zaśmiałam się.
- No co ?
- A jak
będzie córka..
- To będzie
miała na imię Vivienne.
- Pięknie.
- A
chłopczyk Fabian.
- Ślicznie.
- Albo nie..
Tommy. Albo Ashton. Tak. Ashton. - Uśmiechnęłam się do niego szczęśliwa.
~*~
Na
święta były nasze rodziny, Tomlinsonowie Niall z
małym, Zayn z Hope. Moje relacje
z Harrym nigdy nie były tak dobre. Śpimy razem w JEGO sypialni. Niestety po
świętach i Nowym Roku wróci do pracy, a to mi się nie podoba. Cholernie
się boję, że znowu będzie jak kiedyś. Nie chce tego. Wstałam od stołu i
Podeszłam do niego.
- Mam dla ciebie prezent.
- Przecież
już mi jeden dałaś.. -wstał i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam
się do niego i podałam mu małe pudełko. W środku był test ciążowy. Otworzył je,
uśmiechnął się, a potem mocno mnie przytulił. Wtuliłam się
w niego. Ja się bardzo cieszyłam.
- Też coś
dla Ciebie mam.. - uklęknął i wyjął z kieszeni marynarki małe pudełeczko. -
Wyjdziesz za mnie ? - powiedział pewnie patrząc mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam
się. Zaczynamy od nowa.
- Tak Harry. - Wstał i
wziął mnie w ramiona.
- Dziękuję
Ci.. Tak bardzo Cie kocham. - założył pierścionek na mój palec. Jezu. Trochę
ciężki.
- Jestem
ciężka przez to - Zaśmiałam się wtulając w jego szyję.
- No i teraz
ma być brat ! - krzyknęła CoCo podbiegając do nas. Ukucnęłam i
odruchowo chciałam wziąć ją na ręce. Harry szybko
mnie wyprostował.
-
Przepraszam..
- Tata !
Mama ! - Nadi marudziła na kolanach u Zayna.
- Jak coś
chcesz to do mnie przyjdź. Postaw ją Zayn. - Obraziła
się. Ona nie będzie chodzić i juz.
- Nadine. -
wziął do ręki jej misia. Wstawała i siadała. Nie wiedziała co robić. Zayn złapał
ją za rączki i powoli przyszła. Wpadła w
ramiona Hazza wykończona 6 krokami, które
musiała zrobić.
- Kocham
Cie.- wyszczerzyła się do niego, a wszyscy obecni zrobili " awww ".
-Ja ciebie
tez Kocham - pocałował ją w czoło. Trzymałam ręce na ramionach Coco. Mama
Harry'ego uważnie mnie obserwowała. Nie wiem czy
dalej nasze kontakty były tak dobre jak wcześniej. Spojrzała na
CoCo i ciepło się uśmiechnęła. Usiedliśmy
do świątecznej kolacji. Nadi już nie
dała spokoju Harry'emu, a Coco Liamowi. Siedzieli w
w salonie i rozmawiali. Dzieci oglądały Kevina samego w domu a ja sprzątałam
- Pomóc Ci ?
- przyszła siostra Harry'ego.
- Nie. Idź
do reszty - Uśmiechnęłam się.
- Nie
powinnaś się męczyć.. Harry mi powiedział. Gratuluję.
- Dziękuję
Gemma.
- Dbaj o tego kretyna. - powiedziała pomagając
mi znosić naczynia.
- No taki
mam zamiar. - Zaśmiałam się.
-
Zawtórowała mi. - Wróciliśmy
do nich po pół godzinie. Nadine już
poległa i chyba Harry zaniósł ją do łóżeczka. CoCo też już powoli wymiękała
siedząc mu na kolanach.
- Tatuś
spać...
- Chodź
maleńka.. - zaniósł ją na górę i wrócił kilka minut później.
- Już
idziemy - Powiedział Lou.
- Dlaczego ?
- Mała
zasnęła.
- Okej.
Dzięki, że wpadliście.
- Dziękujemy
za zaproszenie. - Pożegnali
się i wyszli.
- Mogę? -
wskazałam na kolana Harry'ego.
- Jasne. - Usiadłam
przytulając się do niego.
- Moje
trzecie dziecko teraz u tatusia.. - powiedział tuląc mnie.
- Jesteś
słodki - mruknęłam do jego ucha.
- Będziemy
próbować dopóki nie będzie syna wiesz o tym ?
- Hazz..
- Hmm ?
- Mowy nie
ma. - Zaśmiał się.
Dopiero około północy zostaliśmy sami i poszliśmy spać. Ale byłam zmęczona. Chyba spałam
do późna. Nie chciało mi się ruszać z łóżka. Święta. Wolne. Spać.
Słyszałam
śmiech Nadine i CoCo. Otworzyłam
oczy. Westchnęłam i ubrałam jedwabny szlafrok. Wyszłam z sypialni. Siedzieli w
kuchni i robili ciasteczka.
- Hej wam.
- Hej
skarbie. - Uśmiechnęłam
się do nich i wzięłam Nadi na ręce. Ubrudziła
mnie mąką i wyszczerzyła się w tym słodkim uśmiechu Zaśmiałam
się tuląc ją do siebie.
- Tata am !
- wyciągnęła rączkę po jakiś owoc. CoCo ostatnio czuła się odrzucona przez
Harry'ego. Teraz kiedy spędza z nim trochę czasu jest bardzo szczęśliwa.
- Harry?
Porozmawiamy? - poprosiłam po wspólnym śniadaniu.
- Pewnie. -
zostawił córki bawiące się na dywanie i poszliśmy do kuchni.
- Chodzi o
twoja prace. Nie chciałabym...aby znów było jak wcześniej.
- Wiem, a ja
nie zgadzam się na Twój powrót do pracy.
- Dlaczego?
Nadi z pieskiem <3 |
- No bo
jesteś w ciąży, będziemy mieli trójkę dzieci..
- Jak urodze
to pójdę na macierzyński.
- Renesmee
nie zgadzam się na Twój powrót do pracy rozumiesz ?
- Czemu ?
- Bo ja
jestem mężczyzną i moim obowiązkiem jest zarabianie pieniędzy, a Twoim opiekowanie się domem i dziećmi !
- Głośniej
bo cię na ulicy nie słyszeli. - burknelam. - Dobra. Mogę studiować?
- Nie.
- No przecież..- wypuściłam z ust powietrze nie
kończąc. Poszłam do córek
Zapraszamy na NASZEGO nowego bloga : http://rawrrharry.blogspot.com/ dzisiaj pojawił się pierwszy rozdział ;) / M.Horanson ;)
Zapraszamy na NASZEGO nowego bloga : http://rawrrharry.blogspot.com/ dzisiaj pojawił się pierwszy rozdział ;) / M.Horanson ;)
<3
OdpowiedzUsuńtak tak tak tak tak tak tak tak tak nareszcie!!!!!!!!!!!! Uwielbiam CB i tego bloga! Naprawdę świetny rozdział :-) :-) :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńRozdział cudo <3 Ale jeśli chodzi o podpis to powinno być Nadi z kotkiem, bo to kotek mały tam jest. :)
OdpowiedzUsuńTo jest mały pies rasy chow chow ;) / M.H
Usuń♥
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńCudowny! Oh ciąża, zaręczyny. Czyli wszystko do mormy wraca :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
Buziaki :*
A.
super :))
OdpowiedzUsuń<3!
OdpowiedzUsuńWooow
OdpowiedzUsuńCudny *.* <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Naprawdę kocham twojego bloga.... Czekam nn i życzę weny <3
OdpowiedzUsuń