Wszedłem do
domu. Renesmee od razu się przytuliła. Objąłem ją i
pocałowałem w czubek głowy.
-
Spokojnie.. Nie możesz się denerwować.
- Nienawidzę
jej...Tak bardzo jej nienawidzę.
- Spokojnie
maleńka.. Nie zagraża Ci. Nam..
- Chodź
kochanie - pociągnęła mnie do kuchni. Przyłożyła lód do mojego policzka.
- Och
przestań maleńka.. Nic mi nie jest. Teraz mi tylko głupio bo ją uderzyłem, ale
zabrakło mi cierpliwości. Przyłożyła
czoło do mojego.
- Więc nie
będę przeciągać struny - zaśmiała się. Pocałowałem
ją krótko. - Kocham
cię. Czasem ta miłość boli.
-
Przepraszam. - Przejechała
palcami po mojej dolne wardze. Pocałowałem
jej palec zanim go
zabrała. Uśmiechnęła
się do mnie.
- Ma pan na coś ochotę panie Styles?
- Na ciasto
czekoladowe.
- I będzie
pan jeszcze słodszy.
- Renesmee
wiesz, że nie będziemy się kochać aż do porodu ?
- Wiem.
Tylko nie wiem dlaczego.
- Bo boje
się, że zrobię dziecku krzywdę. Poza tym kochaliśmy się jak bylaś z Nadi w
ciąży, a potem się źle czułaś.
- Nie czułam
się źle, tylko byłam obolała.
- Na jedno
wychodzi.
- Wcale nie.
- Renesmee
dziecko jest ważniejsze niż orgazm.
- Wiem, ale
dziecku nie stanie się żadna krzywda. Masz bardzo dziwne przekonania - zaczęła
robić ciasto.
- Mam i
powinnaś mnie zrozumieć.
- Rozumiem,
rozumiem. - ściągnęła
pierścionki wyciągając mąkę.
- Jezu.. -
przestraszyłem się. - Myślałem, że chcesz mi zaręczynowy oddać.- Oparła ręce
o brat i wybuchnęła śmiechem.
- Do trzech
razy sztuka.
- Zostańmy
przy dwóch. - pocałowałem ją w kark.
- Już cię
nie zostawię.
- Słyszałaś moją rozmowę z Rose ?
- Nie, byłam
w domu.
- A fragment
zanim się na nią - walnąłem się w czoło i wybiegłem do ogrodu. O dzieciach
zapomniałem. Siedziały w
altance. Coco coś opowiadała malej. Miały
czerwone od mrozu buźki. Zabrałem moje księżniczki do domu. Nadine
zasnęła przytulona do poduszki na dywanie. Przykryłem
ją kocykiem i pocałowałem w czółko. Do mnie za
to przytuliła się CoCo.
- Pogramy w
grę?
- Jaką
córciu ?
- Jakaś
planszową.
- Wybierz
skarbie. - Pobiegła do
swojego pokoju i przyniosła farmera. Uśmiechnąłem
się do niej.
Usiedliśmy
przy stole. Wdrapała się na krzesło i graliśmy. Rene przyniosła nam ciasto. Potem grała
razem z nami. Fajnie jest spędzać czas z rodziną. Nie tylko
praca, ale śmiech i zabawa z bliskimi. - Hazz przegrywasz - narzeczona cmoknęła
mnie w policzek. - Baby cie ogrywają na farmie.
- Bo wieś to
bardziej Twoje klimaty. - mruknąłem z uśmiechem.
- Pewnie! -
wybuchnęła śmiechem. - Zawsze chciałam mieć konie, krówki i świnki. Co nie
córka? - Coco zaśmiała się wesoło.
- Nawet nie
ma opcji. - powiedziałem biorąc na kolana psa.
- Oj
żartuje. Ale kota możemy mieć.
- Nie.
- Ale ja
chce kota.
- Misiu mamy
psa. - Zrobiła
smutną minkę i rzuciła dwie kości.
- HA !
Wygrałem !
- Nie no ja
się poddaje.
- Najgorzej.
- skomentowała CoCo przybijając mi żółwika.
- Wolę
monopoly.
- Jasneee !
- No. ale to
i tak byś wygrał.
- Jedz -
zamknęła mi usta. Ze śmiechem
jadłem ciasto. CoCo posprzątała i poszła po nową grę. Zobaczyłem moje maleństwo
raczkujące w moją stronę. Wstała trzymając się mojej nogi i wyciągnęła rączki.
Była taka zaspana. Najsłodsza.
- Tatuś -
przytuliła się.
- Co maleńka
? - pocałowałem ją w czółko.
- Tuli. - Dałem małej
smoczka i przytulałem. Mój skarb.. Usłyszałem dzwonek do drzwi.
Wziąłem
córeczkę i poszedłem otworzyć.
-
Podporucznik Danevert. Dostaliśmy zgłoszenie, że bije pan i zaniedbuje dzieci.
- chyba się oplułem.
- Słucham?!
- Dobra Styles panuj nad sobą. - Niech pan wejdzie. Coco!
- Tak
tatusiu ? - Renesmee patrzyła na mnie przestraszona.
- Czy któreś
z tych dzieci wygląda na pobite i zaniedbane?
- Matka
CoColline Styles złożyła zawiadomienie.
- Rose -
prychnąłem. - No więc ta kobieta siedziała za maltretowanie dziecka. - Przytuliłem
mocno moje córeczki.
- Ona kłamie
- w mojej obronie stanęła brunetka. - Nasze dzieci są szczęśliwe.
- A kim Pani
jest ?
- Matką ..-
spojrzała na mnie.
- Kogo ? Tej
małej ?
- Tak.
- Biją Cie ?
- spojrzał na CoCo.
- Nie. -
przytuliła się mocniej. - Kocham mamę i tatę. I Nadine i braciszka.
- Jakiego
braciszka ?
- W
brzuszku.
- A ta druga
wygląda jakby dopiero płakała.
- Może
dlatego że dopiero wstała?!
- Dobrze..
Będziemy robić kontrolę co jakiś czas. Nie możemy ignorować takich zgłoszeń. -
wyszedł.
- Harry proszę, uspokój się..
- Jestem kurwa spokojny.
- Kochanie -
wzięła Nadine. Poszła do kuchni. Nakarmiła i wykąpała ją. Później Coco bawiła się na dywanie z siostrą. - Hazz chcę adoptować Coco. Tak całkiem.
- Po Nowym
Roku skontaktuję się z adwokatem.
- A właśnie,
dałeś mi jakieś bilety.
- No dałem.
- No
właśnie.
- No i co ?
- Po co mają
leżeć bezczynnie?
- Ja nie
mogę Renesmee. - Wzruszyła
ramionami.
- Ja mówiłam ze najlepszym wyjściem jest oglądanie telewizji. Chodź
do dzieci.
Coco <3 |
- Chciałbym,
ale to wycieczka na dwa tygodnie, a ja 2 muszę być w firmie.
- Tak, tak
wiem - Zaśmiała się biorąc mnie za rękę. - Chodź panie prezesie. - Byłem
niewyobrażalnie zły. Rose znów
chciała namieszać. Znów
usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Zaraz mnie
coś trafi - Rene poszła otworzyć. Listonosz..
- Masz -
podała mi listy.
- Dzięki. -
rzuciłem je na stolik. Nadine ze
smoczkiem raczkowała za pieskiem. Postawiłem
ją i kazałem chodzić.
- Tata, nie. Bam.
- Córka,
tak. Nie bam. - Renesmee
śmiała się z naszej rozmowy. Mała tupała nogami.
Przeszedłem
z nią przez cały pokój 3 razy. Jak chce to potrafi.
- Jeszcze
raz maleńka.
- Mama! -
wzywała pomocy.
- Nie ma
mama. Będziesz chodziła czy Ci się to podoba czy nie.
- Hazz może
już jej odpuść.
- Oj
Renesmee ty ulegasz jej na oczy. - Wziąłem ją
na ręce i pocałowałem w policzek. Złapała moją twarz w raczki i się
uśmiechnęła. Dała mi buziaka. Jest słodka. Śliczna. Moja cała.
Ale czegoś mi brakowało. Dałem ją Renesmee i poszedłem do pokoju CoCo. Leżała
na łóżku i płakała.
- Córeczko..
- Ty chcesz
mnie oddać tej złej mamie.
Do końca opowiadania zostało 12 439 słów :D <3 / M.H
♥
OdpowiedzUsuńlecee czytać huhu ^^
♥♥♥ <3 zabrakło mi słów super
OdpowiedzUsuńUwielbiam... niech oni będą razem szczęśliwi innego zakończenia nie zniosę:(
OdpowiedzUsuńsuper ale coś czuje że Harry zabije Rose :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń¥ <3 ¥
OdpowiedzUsuńOj Rose Rose ty już tu nie mieszaj...
OdpowiedzUsuńŚciskam
You Belong With Me
Cudne!!!
OdpowiedzUsuńGenialny niech ta glupa rose spada !
OdpowiedzUsuńcudnyyy <3
OdpowiedzUsuńBiedna ;(
OdpowiedzUsuńŚwietny ;*
OdpowiedzUsuńsuper :-)
OdpowiedzUsuńCudo :-D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCudne <3
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńOooo ale sweet :D
OdpowiedzUsuń