Westchnęłam
i zaczęłam bawić się jego włosami.Zadrżałam kiedy zostawił pocałunek między
moimi piersiami, ale chwilę później jego wargi musnęły moje. Delikatnie. Ledwo
wyczuwalnie. Dopiero sekundę później zapłonął między nami ogień. Zaczęłam
szybciej oddychać. Złapałam jego kark i zachłanniej go pocałowałam., Jego
dłonie przejechały po moich udach aż do talii. Zaczęłam
składać pocałunki na jego szyi, gdy zadzwonił telefon bruneta. Rzucił go w
kąt pokoju. Jego uwaga skupiona była
całkowicie na mnie, ale w końcu odsunął się. Nagle. Prawie odskoczył.
- Harry? -
usiadłam.
- Posuwam
się za daleko. Nie mogę. - potrząsał głową opierając ręce na stole.
- Może na
razie nie...
- Nie mogę..
Nie.. - wyszedł na balkon. Poszłam za
nim i przytuliłam go od tyłu.
- Renesmee
przepraszam.
- Mnie nie
masz za co.
- Mam. Nie
powinienem Cie wciągać w moje pojebane życie.
- Wcale
takie nie jest. Postaram ci się pomóc.
- Ja chcę,
żebyś mnie pokochała.
- Ale ja cię
kocham - odparłam cicho.
- Jako
kolegę chyba.
- To bym ci
tego nie mówiła.
- Renesmee
nie uwierzę.. Znasz mnie za krótko. Do tego jestem.. okropny.
- Wcale nie
- zaprzeczyłam. - Ciągle się o mnie troszczysz i chcesz jak najlepiej. Poza tym
miłość nie ma okresu próbnego.
- Od dwóch
lat nikt mnie nie kochał..
- A ja tak.
- Jak ona
umarła mój świat umarł razem z nią. Była dla mnie całym światem. Wszystkim.
Później urodziła nam się córeczka. Co prawda wpadliśmy, ale byłem
najszczęśliwszy na świecie. Zmarła 3 dni przed ślubem.. odbieraliśmy jej
suknię.. - westchnął.
- Przykro
mi. Naprawdę Harry. - potarłam jego ramię.
- Nie zazdroszczę i nie życzę żadnemu wrogowi. - nie umiałam ubrać w
słowa swoich uczuć.
- Nie mogę
obiecać Ci tego, że przestanę ją kochać. Nawet nie będę próbował o niej
zapomnieć.. ale mogę obiecać Ci, że będę dla Ciebie najlepszy jaki tylko mogę
być.
Stanęłam
naprzeciwko niego.
- Nie chcę
abyś przestał ją kochać, ani zapominał. Wiesz czego chcę? Abyś nie cierpiał i
nie był smutny.
- Próbuję.
- Bo wiesz,
jak widzę to w twoich oczach to zabijasz też mnie. Więc teraz myśl o tym, że
jest im tam dobrze na górze i do nich dołączysz. Kiedyś.
- Ona
chciałaby, żebym był szczęśliwy.. Ja wiem, że by chciała. Dlatego chcę ułożyć
sobie życie.
- Na pewno
tego chce. - Przytulił
mnie mocno. Wtuliłam się
w jego szyję i oddychałam już spokojnie. Na długo zapamiętam zapach perfum tego
mężczyzny. Mojego
mężczyzny..
- Pewnie
jesteś głodna. Chodź.. - Pokręciłam
głową. Ani trochę nie chciało mi się jeść. Poszłam jedynie zmienić bandaże.
- Kochanie
od rana nic nie jadłaś.. - położył dłonie na moich ramionach.
- Zjem potem
- zapięłam opatrunek.
- To może
chcesz gdzieś iść ? Decyduj. - oparł brodę na czubku mojej głowy.
- Moglibyśmy
pójść zwiedzać. - zasugerowałam posyłając mu uśmiech w lusterku.
- Jak
chcesz. Ale wieczorem zabiorę Cie na kolację. Zgadzasz się ?
- Zgadzam.
- Pójdę pod
prysznic i idziemy. Idziesz ze mną ? - uśmiechnął się.
- Hazz.
- Przecież
żartuję.. ale wiesz to tylko prysznic. - wzruszył ramionami.
- Idź ty
już.
- Jakbyś się
skusiła to jestem w łazience.
- Zapamiętam
- zaśmiałam się wyszłam na balkon. Poszłabym z
nim, ale wstydzę się swojego ciała.
- No i co
zdecydowałaś się ? - krzyknął z łazienki.
- Kąp się!
- Już się
wykąpałem - odwróciłam się w złym
momencie bo łaził nago po pokoju. Cholera.. czy
on musi być aż tak przystojny. Zasłoniłam
oczy rękoma, czekając aż sie łaskawie ubierze.
- Co się chowasz ? - zaśmiał się jak dziecko. Wystawiłam
mu język i poszłam do łazienki. Wszystko było zaparowane. Zdjęłam
bluzkę i prawie pisnęłam kiedy oplotły mnie jego silne ramiona.
- Harry. -
mruknęłam.
- Daj mi się ubrać.
- A ja
chciałem tylko Cie przytulić, ale nie to nie. - spuścił głowę i wyszedł.
Zdjęłam
spodnie i złożyłam wszystko w kostkę. Później ubrałam się w letnią, białą
sukienkę ze złotym paskiem,.
- Długo
jeszcze ?
- Nie było
mnie 10 minut - wyszłam ubierając buty.
- A ja się
nudziłem.
- Biedaku.
Chodź, idziemy - wzięłam go za rękę i wyciągnęłam z pokoju.
- Czekaj. -
wrócił się po coś i po chwili wyszedł. Podał mi rękę. Wyszliśmy z
hotelu. To takie piękne miasto. Wszystko dookoła mnie zachwycało. Byłam jak
dziecko w krainie zabawek. Harry omijał
szerokim łukiem wieżę Eiffla
- Czemu tam
nie? - spytałam ciekawa. Oblizałam palce z waty cukrowej.
- Zaufaj mi.
- Dobra wzruszyłam ramionami i pobiegłam do fontanny.
Weszłam na murek i zaczęłam spacerować śpiewając "
Barbie girl".
- Renesmee.
- zaśmiał się. - Chodź tu księżniczko. - Pochyliłam
się i pocałowałam go w nos, a potem znów zrobiłam okrążenie po fontannie. W
końcu skończyłam piosenkę, więc zeskoczyłam i pobiegłam przed siebie
uśmiechając się. Odwróciłam
się, żeby go znaleźć, ale wtedy mojego nogi oderwały się od ziemi. Zaczęłam się
głośno śmiać, odchylając głowę do tyłu. Zamknęłam oczy, gdyż słońce bardzo
raziło.
- Cichoo..
Ludzie się gapią.. - mruknął i mnie odstawił.
- To niech
się gapią - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do pary nas mijającej, a
oni to odwzajemnili. Od kwiaciarza nawet dostałam różę. Poszliśmy dalej.
- Szczęśliwa
?
- Bardzo!
- Cieszę się.
- kupił mi pyszne Croissanty
- Będę
gruba, mówię ci.
- Wcale nie.
- Będę, ale
i tak zjem.
- Smacznego
kochanie. - on jak zawsze pił kawę. Usiedliśmy
na ławce. Machałam wesoło nogami i nuciłam piosenkę z "Przyjaciół".
- Aż tak Ci
się tu podoba ?
- Podoba,
bardzo. - Zaśmiał
się.
- Zobaczymy
jak będzie w Nicei.
- Też fajnie
- weszłam mu na kolana i zaczęłam go całować. Bardzo namiętnie. Jest mój, a ta
blondi nie będzie na niego patrzeć jak na ciastko.
- Mała..
spokojnie.. Wracajmy. - mruknął i postawił mnie na ziemi.
- Jasne -
odwróciłam głowę i zabiłam ją wzrokiem, Pociągnął
mnie za rękę jakoś szybko idąc.
- Co tak
szybko?
- Jestem
cholernie głodny. Idziemy do hotelu na obiad, już czeka.
- No dobra... - Pocałował
mnie w policzek. Weszliśmy do
hotelu. Od razu poszliśmy do restauracji na dole.
- Coś typowo
francuskiego. Mam nadzieję, że Ci posmakuje.
- Zobaczymy.
- A jak nie
to coś innego zamówimy.
- Najpierw
muszę spróbować. - Odsunął dla
mnie krzesełko. Uśmiechnęłam
się i usiadłam. Usiadł na
przeciwko mnie. Zaczęliśmy
jeść podany obiad.
- I jak ?
- Dobre.
- Ciesze
się. - uśmiechnął się i zajął swoim talerzem. Zamówił jeszcze czerwone wino. Piliśmy
trochę rozmawiając. Było idealnie, ale chciałam na wieżę. Skończyliśmy
butelkę wina, a mi już było bardzo wesoło.
Teraz miałam
jeszcze lepszy humor.
- Załóż to
skarbie..- Pokazał mi
złotą sukienkę z czarnym paskiem. Ładna. Rozebrałam
się przy nim do bielizny i ją założyłam. Poprawiłam
włosy w lustrze. Upięłam je w koczka.
- Rozebrałaś
się przede mną i nawet nie zaczerwieniłaś. Nie wierzę.
- Bielizna.
Nic wielkiego.
- Chodź już.
- Gdzie
idziemy?
- Na
kolację.
- A dopiero
był obiad. No chodźmy. - Uśmiechnęłam
się.
- Oj mała..
tak niewiele wiesz..
- Zapewne.
- Nawet się
nie spodziewasz.
- Co kombinujesz ?
- Nic.
-Powiedzmy,
że wierzę.
- Będziesz
zadowolona. - wyprowadził mnie z hotelu i wsadził do jakiejś limuzyny. Tam
poszła kolejna butelka wina.
- Ja chcę
jeszcze.
- Spokojnie
mała. - Uśmiechnęłam
się. Limuzyna zaparkowała, a my wysiedliśmy. Zawiązał mi
szybko oczy. - Zaufaj
mi..
- Ufam. - Prowadził
mnie gdzieś. Robiło sie zimno.
- A teraz się trzymaj.. - rozwiązał opaskę,