niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 35

- Nie mów tak. I nie do końca... Ale ja go kocham.
- Wiem, że go kochasz. I mam nadzieję, że on kocha Ciebie.
- Tak. Proszę, przyjdziecie?
- Tak.
- Łatwo poszło..
- Renesmee, jesteś dorosła. Co my mamy zrobić ?
- Dobrze że was mam.
- My też się cieszymy.. a on Cie przywiózł?
- Tak. Czeka na mnie.
- Zaproś go tutaj. - Zeszłam na dół zakładając na schodach kurtkę. Stał przed samochodem bawiąc się telefonem.
- Chodź - wzięłam go za rękę.
- Gdzie ?!
- Na górę.
- Ale ja się boję.
- Ty?
- Ja. Wiesz.. kiedy na kimś Ci bardzo zależy to chciałabyś, żeby jego rodzina Cie akceptowała..
- Oni chcą cię zaakceptować. - Westchnął i poszedł za mną. Weszliśmy na górę.
- Jestem.
- Dzień dobry.. - powiedział speszony Hazz.
- Dzień dobry Harry. - Usiedliśmy w salonie. Szybko rozszedł się w nim zapach jego perfum.
Zaczęliśmy rozmawiać. Mama podała obiad. Prawie zabiłam Harry'ego wzrokiem sugerując, że ma to zjeść i się nawet nie odzywać. Albo przyniosę mu wstyd i go nakarmię. On o tym wie. Zjadł wszystko i nawet deser. Rozmawiali z moim ojcem o biznesie. Uśmiechałam się do mamy. Dzieci były w Holmes Chapel. Mają przyjechać z babcią na święta. Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Było tak zimno na dworze. Weszłam do środka i pobiegłam robić herbatę.
- Polubili mnie ? - Hazz wszedł do kuchni i w ten seksowny sposób poprawił włosy
- Zdecydowanie tak - Uśmiechnęłam się wyjmując kubki.
- Ciesze się.
- Dobra Romeo, rozpalisz w kominku?
- A Julio dasz buziaka ? - Cmoknęłam go w usta. Zrobiłam herbatę i poszłam do salonu gdzie Harry rozpalił już ogień. Usiadłam na białym dywanie. Jak ciepło. Harry przyniósł mi swoją bluzę.
- Dziękuję - założyłam ją i wdychałam zapach.
- Śnieg pada. - stał przy balkonie.
- Bo to grudzień Hazz.

- Chciałem zacząć rozmowę. 
- Cisza tez jest czasem dobra. Chodź tu. - Usiadł za moimi plecami i przyciągnął mnie do swojego torsu. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. - Czy tobie też tak bardzo zależy na jeszcze jednym facecie w domu?
- Wszystko zależy od Ciebie. Tutaj to czego ja chcę nie ma znaczenia. - mruknął.
- Owszem. Ma duże.
- Chcę mieć syna. Zawsze chciałem mieć syna. - Odwróciłam się do niego. Zdjęłam bluzę i bluzkę. Rzuciłam to gdzieś na bok. Zaczęłam rozpinać swoje spodnie.
- Co ty robisz ?
- Sama się o syna nie postaram. - Podniosłam się i zsunęłam jeansy do kostek, a potem je nogą lekko przesunęłam na bok..
- Renesmee.. mamy czas. Nie zmuszaj się.
- Nie zmuszam. - zaczęłam rozpinać jego koszule. - To będzie idealny prezent dla ciebie.
- Renesmee skarbie. - złapał moje nadgarstki. - Nie chcę, żebyś uprawiała ze mną seks jeżeli tego nie chcesz okej ?
- Chcę tego. - Popatrzyłam w jego oczy. Po prostu zatęskniłam za jego dotykiem.
- Tutaj ? Na dywanie ? - zaśmiał się i położył mnie pod sobą.
- Tak. Na dywanie. Romantycznie prawda?
- Bardzo.. - zaczął mnie delikatnie całować. Gdy przeszedł na szyję, zaczęłam mruczeć. Jednym pocałunkiem potrafi doprowadzić mnie do stanu maksymalnego pożądania bo mam ochotę go zgwałcić. Zdjęłam do końca jego koszulę i odwróciłam nasze pozycję. Całowałam jego klatę schodząc do spodni. Mruknął zadowolony rozluźniając się. Rozpięłam spodnie i z jego pomocą je zdjęłam. Jego bokserki były już napięte. Nie wiedziałam, że tak szybko reaguje. Zaśmiał się obserwują mnie.
- Dokładnie tak na mnie działasz..
- Wow...- musnęłam jego usta. Wzięłam jego dłoń i zaczęłam prowadzić po swoim brzuchu w dół.
Jego palce szybko wkradły się za moją bieliznę. Wciąż prowadziłam jego rękę. Jęknęłam patrząc wprost w oczy Hazzy. Bez ostrzeżenia wsunął we mnie dwa palce.
- Harry. - wbiłam paznokcie w jego ramiona.
- Słucham ? - poruszał nimi tak jak nigdy wcześniej.
- O mój Boże..
- Mówisz ? - dołożył 3 palca.
- Harry! - krzyknęłam zamykając oczy. Było mi tak dobrze.
- Nie krzycz na mnie. - wyjął ze mnie palce i do końca nas rozebrał. Pocałowałam go w usta. Byłam rozpalona i spragniona.
- Czyń honory. - powiedział ocierając się główką penisa o moje wejście. Jęknęłam głośno mając go już w sobie. Oparłam dłonie na jego torsie.
- To lubię..
- Jesteś duży...
- A ty ciasna.. - mruknął i usiadł opierając się plecami o kanapę. Nigdy nie czułam go w taki sposób. Whow.. Oplotłam jego szyję. 
- Kocham cię - poruszałam biodrami.
- Ja Ciebie też.. - pocałował mnie Skorzystałam z okazji i wsunęłam język do jego ust.
Uśmiechał się. Ciągnęłam za jego włosy dochodząc. Poczułam jak wypełnia mnie jego nasienie.
Zdyszana oparłam czoło o czoło mężczyzny. Mojego mężczyzny.. Przejechałam palcami po jego wadze.
- Było super..
- Cudownie.
- Żeby syn, a nie córka..
- Oj Harry - Zaśmiałam się.
- No co ?
- A jak będzie córka..
- To będzie miała na imię Vivienne.
- Pięknie.
- A chłopczyk Fabian.
- Ślicznie.
- Albo nie.. Tommy. Albo Ashton. Tak. Ashton. - Uśmiechnęłam się do niego szczęśliwa.

~*~ 

Na święta były nasze rodziny, Tomlinsonowie Niall z małym, Zayn z Hope. Moje relacje z Harrym nigdy nie były tak dobre. Śpimy razem w JEGO sypialni. Niestety po świętach i Nowym Roku wróci do pracy, a to mi się nie podoba. Cholernie się boję, że znowu będzie jak kiedyś. Nie chce tego. Wstałam od stołu i Podeszłam do niego. 
- Mam dla ciebie prezent.
- Przecież już mi jeden dałaś.. -wstał i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu małe pudełko. W środku był test ciążowy. Otworzył je, uśmiechnął się, a potem mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego. Ja się bardzo cieszyłam.
- Też coś dla Ciebie mam.. - uklęknął i wyjął z kieszeni marynarki małe pudełeczko. - Wyjdziesz za mnie ? - powiedział pewnie patrząc mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się. Zaczynamy od nowa. 
- Tak Harry. - Wstał i wziął mnie w ramiona.
- Dziękuję Ci.. Tak bardzo Cie kocham. - założył pierścionek na mój palec. Jezu. Trochę ciężki.
- Jestem ciężka przez to - Zaśmiałam się wtulając w jego szyję.
- No i teraz ma być brat ! - krzyknęła CoCo podbiegając do nas. Ukucnęłam i odruchowo chciałam wziąć ją na ręce. Harry szybko mnie wyprostował.
- Przepraszam..
- Tata ! Mama ! - Nadi marudziła na kolanach u Zayna.
- Jak coś chcesz to do mnie przyjdź. Postaw ją Zayn. - Obraziła się. Ona nie będzie chodzić i juz.
- Nadine. - wziął do ręki jej misia. Wstawała i siadała. Nie wiedziała co robić. Zayn złapał ją za rączki i powoli przyszła. Wpadła w ramiona Hazza wykończona 6 krokami, które  musiała zrobić.
- Kocham Cie.- wyszczerzyła się do niego, a wszyscy obecni zrobili " awww ".
-Ja ciebie tez Kocham - pocałował ją w czoło. Trzymałam ręce na ramionach Coco. Mama Harry'ego uważnie mnie obserwowała. Nie wiem czy dalej nasze kontakty były tak dobre jak wcześniej. Spojrzała na CoCo i ciepło się uśmiechnęła. Usiedliśmy do świątecznej kolacji. Nadi już nie dała spokoju Harry'emu, a Coco Liamowi. Siedzieli w w salonie i rozmawiali. Dzieci oglądały Kevina samego w domu a ja sprzątałam
- Pomóc Ci ? - przyszła siostra Harry'ego.
- Nie. Idź do reszty -  Uśmiechnęłam się.
- Nie powinnaś się męczyć.. Harry mi powiedział. Gratuluję.
- Dziękuję Gemma.
-  Dbaj o tego kretyna. - powiedziała pomagając mi znosić naczynia.
- No taki mam zamiar. - Zaśmiałam się.
- Zawtórowała mi. - Wróciliśmy do nich po pół godzinie. Nadine już poległa i chyba Harry zaniósł ją do łóżeczka. CoCo też już powoli wymiękała siedząc mu na kolanach.
- Tatuś spać...
- Chodź maleńka.. - zaniósł ją na górę i wrócił kilka minut później.
- Już idziemy - Powiedział Lou.
- Dlaczego ?
- Mała zasnęła.
- Okej. Dzięki, że wpadliście.
- Dziękujemy za zaproszenie. - Pożegnali się i wyszli.
- Mogę? - wskazałam na kolana Harry'ego.
- Jasne. - Usiadłam przytulając się do niego.
- Moje trzecie dziecko teraz u tatusia.. - powiedział tuląc mnie.
- Jesteś słodki - mruknęłam do jego ucha.
- Będziemy próbować dopóki nie będzie syna wiesz o tym ?
- Hazz..
- Hmm ?
- Mowy nie ma. - Zaśmiał się. Dopiero około północy zostaliśmy sami i poszliśmy spać. Ale byłam zmęczona. Chyba spałam do późna. Nie chciało mi się ruszać z łóżka. Święta. Wolne. Spać.
Słyszałam śmiech Nadine i CoCo. Otworzyłam oczy. Westchnęłam i ubrałam jedwabny szlafrok. Wyszłam z sypialni. Siedzieli w kuchni i robili ciasteczka. 
- Hej wam.
- Hej skarbie. - Uśmiechnęłam się do nich i wzięłam Nadi na ręce. Ubrudziła mnie mąką i wyszczerzyła się w tym słodkim uśmiechu Zaśmiałam się tuląc ją do siebie.
- Tata am ! - wyciągnęła rączkę po jakiś owoc. CoCo ostatnio czuła się odrzucona przez Harry'ego. Teraz kiedy spędza z nim trochę czasu jest bardzo szczęśliwa.
- Harry? Porozmawiamy? - poprosiłam po wspólnym śniadaniu.
- Pewnie. - zostawił córki bawiące się na dywanie i poszliśmy do kuchni.
- Chodzi o twoja prace. Nie chciałabym...aby znów było jak wcześniej.
- Wiem, a ja nie zgadzam się na Twój powrót do pracy.

- Dlaczego?
Nadi z pieskiem <3 
- No bo jesteś w ciąży, będziemy mieli trójkę dzieci..

- Jak urodze to pójdę na macierzyński.
- Renesmee nie zgadzam się na Twój powrót do pracy rozumiesz ?
- Czemu ?
- Bo ja jestem mężczyzną i moim obowiązkiem jest zarabianie pieniędzy, a  Twoim opiekowanie się domem i dziećmi !
- Głośniej bo cię na ulicy nie słyszeli. - burknelam. - Dobra. Mogę studiować?
- Nie.
- No przecież..- wypuściłam z ust powietrze nie kończąc. Poszłam do córek


Zapraszamy na NASZEGO nowego bloga : http://rawrrharry.blogspot.com/ dzisiaj pojawił się pierwszy rozdział ;) / M.Horanson ;)

12 komentarzy:

  1. tak tak tak tak tak tak tak tak tak nareszcie!!!!!!!!!!!! Uwielbiam CB i tego bloga! Naprawdę świetny rozdział :-) :-) :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudo <3 Ale jeśli chodzi o podpis to powinno być Nadi z kotkiem, bo to kotek mały tam jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Oh ciąża, zaręczyny. Czyli wszystko do mormy wraca :D
    Czekam na nn :*
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Naprawdę kocham twojego bloga.... Czekam nn i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń