czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 11

Westchnęłam i zaczęłam bawić się jego włosami.Zadrżałam kiedy zostawił pocałunek między moimi piersiami, ale chwilę później jego wargi musnęły moje. Delikatnie. Ledwo wyczuwalnie. Dopiero sekundę później zapłonął między nami ogień.  Zaczęłam szybciej oddychać. Złapałam jego kark i zachłanniej go pocałowałam., Jego dłonie przejechały po moich udach aż do talii. Zaczęłam składać pocałunki na jego szyi, gdy zadzwonił telefon bruneta. Rzucił go w kąt pokoju. Jego uwaga skupiona  była całkowicie na mnie, ale w końcu odsunął się. Nagle. Prawie odskoczył.
- Harry? - usiadłam.
- Posuwam się za daleko. Nie mogę. - potrząsał głową opierając ręce na stole.
- Może na razie nie...
- Nie mogę.. Nie.. - wyszedł na balkon. Poszłam za nim i przytuliłam go od tyłu.
- Renesmee przepraszam.
- Mnie nie masz za co.
- Mam. Nie powinienem Cie wciągać w moje pojebane życie.
- Wcale takie nie jest. Postaram ci się pomóc.
- Ja chcę, żebyś mnie pokochała.
- Ale ja cię kocham - odparłam cicho.
- Jako kolegę chyba.
- To bym ci tego nie mówiła.
- Renesmee nie uwierzę.. Znasz mnie za krótko. Do tego jestem.. okropny.
- Wcale nie - zaprzeczyłam. - Ciągle się o mnie troszczysz i chcesz jak najlepiej. Poza tym miłość nie ma okresu próbnego.
- Od dwóch lat nikt mnie nie kochał..
- A ja tak.
- Jak ona umarła mój świat umarł razem z nią. Była dla mnie całym światem. Wszystkim. Później urodziła nam się córeczka. Co prawda wpadliśmy, ale byłem najszczęśliwszy na świecie. Zmarła 3 dni przed ślubem.. odbieraliśmy jej suknię.. - westchnął.
- Przykro mi. Naprawdę Harry. - potarłam jego ramię.  - Nie zazdroszczę i nie życzę żadnemu wrogowi. - nie umiałam ubrać w słowa swoich uczuć.
- Nie mogę obiecać Ci tego, że przestanę ją kochać. Nawet nie będę próbował o niej zapomnieć.. ale mogę obiecać Ci, że będę dla Ciebie najlepszy jaki tylko mogę być.
Stanęłam naprzeciwko niego.
- Nie chcę abyś przestał ją kochać, ani zapominał. Wiesz czego chcę? Abyś nie cierpiał i nie był smutny.
- Próbuję.
- Bo wiesz, jak widzę to w twoich oczach to zabijasz też mnie. Więc teraz myśl o tym, że jest im tam dobrze na górze i do nich dołączysz. Kiedyś.
- Ona chciałaby, żebym był szczęśliwy.. Ja wiem, że by chciała. Dlatego chcę ułożyć sobie życie.
- Na pewno tego chce. - Przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w jego szyję i oddychałam już spokojnie. Na długo zapamiętam zapach perfum tego mężczyzny. Mojego mężczyzny..
- Pewnie jesteś głodna. Chodź.. - Pokręciłam głową. Ani trochę nie chciało mi się jeść. Poszłam jedynie zmienić bandaże.
- Kochanie od rana nic nie jadłaś.. - położył dłonie na moich ramionach.
- Zjem potem - zapięłam opatrunek.
- To może chcesz gdzieś iść ? Decyduj. - oparł brodę na czubku mojej głowy.
- Moglibyśmy pójść zwiedzać. - zasugerowałam posyłając mu uśmiech w lusterku.
- Jak chcesz. Ale wieczorem zabiorę Cie na kolację. Zgadzasz się ?
- Zgadzam.
- Pójdę pod prysznic i idziemy. Idziesz ze mną ? - uśmiechnął się.
- Hazz.
- Przecież żartuję.. ale wiesz to tylko prysznic. - wzruszył ramionami.
- Idź ty już.
- Jakbyś się skusiła to jestem w łazience.
- Zapamiętam - zaśmiałam się wyszłam na balkon. Poszłabym z nim, ale wstydzę się swojego ciała.
- No i co zdecydowałaś się ? - krzyknął z łazienki.
- Kąp się!
- Już się wykąpałem - odwróciłam się w  złym momencie bo łaził nago po pokoju. Cholera.. czy  on musi być aż tak przystojny. Zasłoniłam oczy rękoma, czekając aż sie łaskawie ubierze.
- Co się chowasz ? - zaśmiał się jak dziecko. Wystawiłam mu język i poszłam do łazienki. Wszystko było zaparowane. Zdjęłam bluzkę i prawie pisnęłam kiedy oplotły mnie jego silne ramiona.
- Harry. - mruknęłam.
- Daj mi się ubrać.
- A ja chciałem tylko Cie przytulić, ale nie to nie. - spuścił głowę i wyszedł.
Zdjęłam spodnie i złożyłam wszystko w kostkę. Później ubrałam się w letnią, białą sukienkę ze złotym paskiem,.
- Długo jeszcze ?
- Nie było mnie 10 minut - wyszłam ubierając buty.
- A ja się nudziłem.
- Biedaku. Chodź, idziemy - wzięłam go za rękę i wyciągnęłam z pokoju.
- Czekaj. - wrócił się po coś i po chwili wyszedł. Podał mi rękę. Wyszliśmy z hotelu. To takie piękne miasto. Wszystko dookoła mnie zachwycało. Byłam jak dziecko w krainie zabawek. Harry omijał szerokim łukiem wieżę Eiffla
- Czemu tam nie? - spytałam ciekawa. Oblizałam palce z waty cukrowej.
- Zaufaj mi.
- Dobra  wzruszyłam ramionami i pobiegłam do fontanny. Weszłam na murek i zaczęłam spacerować śpiewając " Barbie girl".
- Renesmee. - zaśmiał się. - Chodź tu księżniczko. - Pochyliłam się i pocałowałam go w nos, a potem znów zrobiłam okrążenie po fontannie. W końcu skończyłam piosenkę, więc zeskoczyłam i pobiegłam przed siebie uśmiechając się. Odwróciłam się, żeby go znaleźć, ale wtedy mojego nogi oderwały się od ziemi. Zaczęłam się głośno śmiać, odchylając głowę do tyłu. Zamknęłam oczy, gdyż słońce bardzo raziło.
- Cichoo.. Ludzie się gapią.. - mruknął i mnie odstawił.
- To niech się gapią - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do pary nas mijającej, a oni to odwzajemnili. Od kwiaciarza nawet dostałam różę. Poszliśmy dalej.
- Szczęśliwa ?
- Bardzo!
- Cieszę się. - kupił mi pyszne Croissanty
- Będę gruba, mówię ci.
- Wcale nie.
- Będę, ale i tak zjem.
- Smacznego kochanie. - on jak zawsze pił kawę. Usiedliśmy na ławce. Machałam wesoło nogami i nuciłam piosenkę z "Przyjaciół".
- Aż tak Ci się tu podoba ?
- Podoba, bardzo. - Zaśmiał się.
- Zobaczymy jak będzie w Nicei.
- Też fajnie - weszłam mu na kolana i zaczęłam go całować. Bardzo namiętnie. Jest mój, a ta blondi nie będzie na niego patrzeć jak na ciastko.
- Mała.. spokojnie.. Wracajmy. - mruknął i postawił mnie na ziemi.
- Jasne - odwróciłam głowę i zabiłam ją wzrokiem, Pociągnął mnie za rękę jakoś szybko idąc.
- Co tak szybko?
- Jestem cholernie głodny. Idziemy do hotelu na obiad, już czeka.
 - No dobra... - Pocałował mnie w policzek. Weszliśmy do hotelu. Od razu poszliśmy do restauracji na dole.
- Coś typowo francuskiego. Mam nadzieję, że Ci posmakuje.
- Zobaczymy.
- A jak nie to coś innego zamówimy.
- Najpierw muszę spróbować. - Odsunął dla mnie krzesełko. Uśmiechnęłam się i usiadłam. Usiadł na przeciwko mnie. Zaczęliśmy jeść podany obiad.
- I jak ?
- Dobre.
- Ciesze się. - uśmiechnął się i zajął swoim talerzem. Zamówił jeszcze czerwone wino. Piliśmy trochę rozmawiając. Było idealnie, ale chciałam na wieżę. Skończyliśmy butelkę wina, a mi już było bardzo wesoło.
Teraz miałam jeszcze lepszy humor.
- Załóż to skarbie..- Pokazał mi złotą sukienkę z czarnym paskiem. Ładna. Rozebrałam się przy nim do bielizny i ją założyłam. Poprawiłam włosy w lustrze. Upięłam je w koczka.
- Rozebrałaś się przede mną i nawet nie zaczerwieniłaś. Nie wierzę.
- Bielizna. Nic wielkiego.
- Chodź już.
- Gdzie idziemy?
- Na kolację.
- A dopiero był obiad. No  chodźmy. - Uśmiechnęłam się.
- Oj mała.. tak niewiele wiesz..
- Zapewne.
- Nawet się nie spodziewasz.
- Co kombinujesz ?
- Nic.
-Powiedzmy, że wierzę.

- Będziesz zadowolona. - wyprowadził mnie z hotelu i wsadził do jakiejś limuzyny. Tam poszła kolejna butelka wina. 
 - Daj spokój. -zaśmiał się.
- Ja chcę jeszcze.
- Spokojnie mała. - Uśmiechnęłam się. Limuzyna zaparkowała, a my wysiedliśmy. Zawiązał mi szybko oczy. - Zaufaj mi..
- Ufam. - Prowadził mnie gdzieś. Robiło sie zimno.
- A teraz się trzymaj.. - rozwiązał opaskę, 


19 komentarzy:

  1. O jejku jakie to słodkie, ale szczerze mówiąc nwm czemu, ale zabolało to że Hazz nie zapomni o zmarłej prawie żonie. Wiem że to trudne sama bym nie zapomniałam np. o chłopaku czy coś, ale ona zawsze będzie na pierwszym planie, a Brunetka na drugim. Trochę to smutne..

    OdpowiedzUsuń
  2. ♥♥♥♥
    To zdjęcie najlepsze :D
    coś mu nie wyszło ;>
    następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo jaki uroczy ten rozdział, z niecierpliwością czekam na nn:) /aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się dzieje <3
    Kocham Twój Blog :*
    Zapraszam...
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski!
    W wolnej chwili zapraszam do mnie: memories-harrystyles-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń