Rano byłam
zmęczona. Dobrze, że jest weekend. Ale to ja
się pierwsza obudziłam. Weszłam pod część jego kołdry tam w dół. Tak
spokojnie śpi niczego nie świadomy.. Fajnie jest
go obudzić taką przyjemnością.
Powoli
objęłam jego męskość dłonią.Przesuwałam
ręką po całej jej długości. Zacisnęłam mocniej palce.
- Kochanie..
- mruknął gardłowo.. - Tak.. - Dodał mi
trochę pewności, że robię to dobrze.
- Ssij.. jak
lizaka.. - jego chrypka jest taka seksowna. Jezuu.. W końcu
wzięłam go nieśmiało do ust. Co on ze mną robi. Jęknął
głośno, a jego ręka powędrowała na moją głowę. Pomagał mi. Smak jego spełnienia,
był nowy, inny... Zabrał
kołdrę i spojrzał na mnie. Wyglądał jak anioł. Miał rozmarzone oczy i burzę
loków na głowie. Uśmiechnęłam
się do niego słodko. Ładny widok z rana.
- Renesmee..
ty mnie wykończysz.. - podciągnął mnie do góry, a chwile później jego głowa
wylądowała między moim nogami.
- Oj...-
mruknęłam zaskoczona. Poczułam
delikatne pocałunki na mojej kobiecości. Westchnęłam
głośno. To było bardzo przyjemne, a kiedy do
jego ust przyłączył się język to byłam w niebie. Ja mam
nadzieję, że na dole nie słychać krzyków. Nie musiał
się namęczyć żebym doszła.
- Mm.. ale jesteś pyszna. Spróbuj. - nie zdążyłam
zaprotestować, a jego palce znalazły się w moich ustach. - Ssij skarbie. - Poczułam
słony smak swoich soków. Znów jeknęłam, a później go pocałowałam.
- Powinniśmy
oboje umyć zęby. - zaśmiał się i wstał z łóżka. Podał mi
rękę i poszliśmy do łazienki. Sobota zapowiadała się ciekawie. Wymowne miny
Zayna, Nialla i Liama świadczyły o tym, że było mnie słychać na dole.
- Świetnie -
mruknęłam do siebie. Może jeszcze sąsiedzi. Niall co
chwile latał do kuchni co wyraźnie bawiło Harry'ego
- A temu co?
- Kieran
chodź do wujka. - krzyknął Harry. Z kuchni wybiegł mały chłopczyk i wskoczył
Harry'emu na ręce.
Aww.. słodki
był. Uśmiechnęłam się. Niall wszedł
blady jak ściana.
- Co się
stało? - spytałam go
- Niall
uważa, że nie może tu przyprowadzać Kierana. - powiedział Harry tuląc chłopca.
- Dlaczego
niby?
- No bo..
CoCo.. - szepnął blondyn.
- Okay -
skończyłam temat. - Cześć Kieran, jestem Renesmee.
- Ceść.
Jestem Kieran Horan.
- Domyślam
się - podałam mu rękę, a on swoją rączkę. Słodki jest, naprawdę. Siedział u
Harry'ego na kolanach i jadł mandarynkę. Wytarł mu
później buzie. Byłby
świetnym ojcem.
- Idziemy na
spacer?
- Idźcie..
Kieran chodź. - Niall wziął go na ręce.
- Ale z
nim - zaznaczyłam.
- Chodźcie. - Harry wstał od stołu i wziął chłopca Wyszliśmy na
świeże powietrze. Jednogłośnie wybraliśmy plac zabaw. Hazz niósł
chłopca na rękach.
- Wujek tam! - Postawił go
i wziął mnie za rękę. Chłopiec pobiegł na plac.
- Żywiołowe
dziecko.
- Jak i
Niall.
- Tak -
zgodziłam się z nim. Podeszłam do chłopca i pomogłam mu wejść na huśtawkę. Ze
śmiechem bujałam go, a on chciał coraz wyżej. Jednak uważałam.
- Ciocia
wyżej !
- Ale
spadniesz!
- Tsymam się
! - Hazz patrzył na nas z uśmiechem
- Dobra, ale
mocno się trzymasz - znów go bujałam.
- Kieran
idziemy na lody ?
- Ooo czekoladowe!
- krzyknął.
- Chodź. -
zdjął go z huśtawki i wziął za rączkę. Drugą Kieran podał mi. Poszliśmy na
lody. Cały brudny był.
Hazz
wycierał go z uśmiechem.
- Dzięki
wujek.
- Nie ma za
co mistrzu. Chyba wracamy bo zaraz będzie padać.
- Będzie
deszcz!
- No będzie.
- Fajnie.
- Lubisz
deszcz ?
- Tak. Jest
fajny. Ale tata mówi, że potem jestem chory.
- No i ma
rację. - weszliśmy do domu. Poszliśmy do
kuchni. Od razu pobiegł do ojca. Jak to jest że Niall o nim nigdy nie wspomniał. Nie wiedziałam, że ma żone. Musiałam
zacząć z nim częściej rozmawiać.
- Ani słowa.
- mruknął Harry jakby czytając mi w myślach. Jasne...
Usiadłam na fotelu zerkając w telefon.
- Ed
przyjdzie na obiad.
- Dobra. -
Pocałowałam go w policzek. Do godziny
14, leżałam na łóżku i czytałam materiały.
- Renesmee
zejdź na dół ! - CO ?! JAK JA JESTEM NIEOGARNIĘTA ?! Na pewno nie
zeszłabym w dresie do idola. Pobiegłam sie ubrać.
- Renesmee
długo mamy czekać ? Ktoś chce Cie poznać !
- Idę -
zapięłam spodnie i zeszłam. Pisnęłam i
piszczałam jeszcze chyba przez 5 minut. Austin Mahone.
Skakałam w
miejscu jak dziecko widzące prezenty. Rzuciłam mu się na szyję. Słyszałam za
moimi plecami śmiechy Eda, Harry'ego i
jakiejś kobiety.
-
Okay...-odetchnęłam i odwróciłam się. To nie był
koniec niespodzianek. Avril...
- Ja chyba
mam zwidy.
- Obiad
gotowy. - krzyknął Nialler. Stałam dalej
jak wmurowana
- Kotku ? -
mruknął Harry całując mnie w policzek. Ciągle się śmieje .
- Ale fajna
niespodzianka.
- Chodźmy
zjeść.
Nie byłam za
bardzo głodna, ale poszłam. Rozmawiałam
z Avril uśmiechnięta. Świetna dziewczyna.
- Avril i Ed
zaśpiewają w duecie na naszym ślubie. - poinformował mnie Harry kiedy
czekaliśmy na deser.
Się
zakrztusiłam...Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Coś nie
tak ?
- Wow?
- Cieszysz
się ?
- Jasne, że
tak. Też byś mógł zaśpiewać.
- Ta. Jasne.
- zaśmiał się i nalał wszystkim wina. Ten dzień
był zdecydowanie udany. Niestety w
poniedziałek miałam pierwszy egzamin. Weszłam na uczelnię.
- Hej hej. -
zobaczyłam Blake'a.
- Cześć. -
pomachałam mu.
- Co tam
słychać ?
- Dobrze.
Muszę to zaliczyć.
- Ja też.
Poradzisz sobie. - poklepał mnie po plecach.
- Dziękuję.
- posłałam mu uśmiech i poszłam do swojej auli.
- Dasz się
zaprosić na kawę ?
- Dałabym,
ale to się może skończyć źle.
- Bo ?
- Nie chcesz
wiedzieć - teraz to ja go poklepałam po plecach.
-Ten pierścionek to pamiątka rodzinna ? -
wskazał na mój zaręczynowy.
- Nie wiem.
- odparłam. - Ale wydaję mi się, że go kupił.
- Co ? Kto ?
- Kto ?! -
wyglądał jakbym go opluła.
- No
chłopak, narzeczony jak zwał tak zwał.
-
Dziewczyno.. jesteś taka młoda.
- Dzięki, to
miłe. Muszę lecieć na egzamin.,
- Nie
zmarnuj sobie życia ! - krzyknął za mną.
- Dzięki za
radę! - dwie godziny było po wszystkim. Zaliczyłam. Zadowolona
przeszłam przez korytarz i wyszłam z uczelni.
- Renesmee !
- mały Kieran podbiegł do mnie.
- Hej! -
wzięłam go na ręce i pocałowałam w policzek.
- Hej
skarbie. - Harry pocałował mnie w policzek.
- Cześć.
Zdałam.
- Jestem
dumny kotku. Musimy odwieźć Kierana. Chodź. - poprowadził mnie do auta. Otworzyłam
drzwi i zapięłam chłopca w foteliku, a potem usiadłam obok niego. Bawił się
psp.
- Jesteśmy.
- Hazz zaparkował pod ładnym domem. Bardzo ładnym. W dobrej dzielnicy. -
Biegnij do babci Kieran.
- Pa wujku!
Cześc ciociu - pożegnał się i pobiegł do domu. Harry był
dzisiaj strasznie spięty.
<3
OdpowiedzUsuńkoooochany Harry <3333 ciekawe co mu się stało na końcu, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny :))
OdpowiedzUsuńCos czuje ze z Blakie'm beda klopoty. ..
OdpowiedzUsuńBoski jak zwykle z resztą ;3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział.Dlaczego Harry był spięty?Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego:)
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńVas Happenin' ?
OdpowiedzUsuńCudny, ganialny, świetny.
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham ♥
Super czekam na nn)
OdpowiedzUsuńOho, Harry spięty... Coś się musiało stać! To opowiadanie jest cudowne. Jak wchodzę na bloggera od razu sprawdzam czy jest Stupid Game. Całuski ;*
OdpowiedzUsuńCudooo kocham to<3
OdpowiedzUsuńCoś mi sie zdaje że bedą problemy z Blackiem /k. Styles
super;)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie mnie przeraża---> Hah! <3
OdpowiedzUsuńKocham!
Czekam na next'a :*
Cały rozdział jest zajebisty! <3
Zapraszam do mnie...
http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Świetny, czekam na nn:)
OdpowiedzUsuń