Trzymałem
CoCo na kolanach i jedliśmy.
- Nie ce. Ce
czekoladę.
- CoCo
przestań. Bądź grzeczna.
- Ce
czekoladę - marudna była.
- Wujek ci
da - Louis podał jej to co chciała.
- Tommo
przestań. Zęby jej wypadną. - mruknąłem.
- Raz można
- Mhm.
Rozpuść mi dziecko.
- Najlepsze
dziecko na świecie. Ja mogę. Ty nie.
- Oj idź
stąd Tomlinson. - mruknąłem całując Coco w policzek. Zadzwonił
jego telefon. Był zdziwiony. Wstał od stołu i odebrał.
- Renesmee
jak się czujesz kochanie ?
- W porządku
- poprawiła małej kołnierzyk i pocałowała w nosek.
- Chcesz
wrócić do domu czy zostajemy tu do jutra ?
- Możemy
zostać. To chyba zależy od ciebie. Telefon ci wibruje od ośmiu minut.
-
Przepraszam na chwilę. - wstałem i odebrałem. - Słucham ?
- Mogę
wiedzieć czemu twoja była narzeczona do mnie wydzwania - Louis.
- Chodź
pogadać..
- No ja
czekam na wyjaśnienia .-pojawił się przede mną.
- Nie tutaj.
Co ona Ci powiedziała ? - wzięliśmy kawę i poszliśmy na taras.
- Że mam cię
przekonać do powrotu do Londynu teraz, zaraz.
- Jezu.. po
co ?
- Ponieważ
tęskni.
- Ja
pierdole.. - schowałem twarz w dłoniach - Louis czemu ja nie mogę być tak
beznadziejny jak Ty ?
- No
Dziękuję! Spierdalaj.
- Przespałem
się z Rose. - mruknąłem.
- Osiągając
tym samym dno.
- Co ty
powiesz.
- Wiesz ja
jestem szczery i powiem tak - zapalił papierosa. - Nie pierdol życia dalej, bo
życie masz jedno.
- Wiesz
Louis, ale ja ją nadal kocham.
- To idź do
niej - pokazał na Renesmee. - i jej to powiedz. A potem jedź do naćpanej
kochanki.
- Rose już
nie ćpa do tego jest matką CoCo. Tak Ci tylko przypominam.
- Moje
kondolencje. Biedne dziecko. Nigdy suki nie lubiłem. No nigdy. Dzwoniła do
mnie. Rozmawiałem z nią. Dawała w żyle. Poleć i sprawdź - podjudzał mnie.
- Renesmee
jest w ciąży.
- Nie no to
jest jakaś moda na sukces. Może sobie trzecia znajdź co?
- Kurwa a ty
lepszy jesteś ? Sam zostawiłeś Eleanor dla Mercedes.
- Ale ja nie
miałem z nią dziecka?! A później jej nie zdradziłem z... Jak ona ma
na nazwisko ?
- Louis czy
to możesz raz mi pomóc bez komentarzy proszę.
- Nie. -
odpowiedział krótko. - Albo weź sobie trzecią ale zdecyduj się czy osoba która
cię oszukała wzięła pieniądze, córkę i uciekła jest czegoś warta.
- Nie wzięła
moich pieniędzy.
- A czy ja
powiedziałem ze twoje? Nie wnikaj! - dodał szybko.
- Louis.. ty
jej pomogłeś. - wstałem z miejsca i wróciłem do Renesmee. - Idziemy się spakować.
- Przecież
mówiłeś, że chcesz zostać.
- Proszę
Cie.. Po prostu wróćmy. Nie wytrzymam tu. Louis stał
nad Mercy i na mnie patrzył. Pokręcił głową.
- To bardziej skomplikowane niż
myślisz - mruknął.
-
Spierdalaj. - wziąłem CoCo i poszliśmy na górę. Spakowałem szybko nasze rzeczy
i zadzwoniłem do pilota. Trzy godziny
później byliśmy w naszym domu. Coco spala a Renesmee zaniosła ją do łóżka.
Trząsłem się
z nerwów. Na co były
jej pieniądze od Tomlinsona ? Na wyjazd i
przekupienie lekarzy.
Osiem godzin później dostałem fax z dokumentem o
przebiegu zabiegu usunięcia ciąży.
Siedziałem w
salonie czując jak mnie trzepie. Kurwa mać.
- Renesmee.
- powiedziałem słabo.
- Tak - odwróciła
się do mnie.
- Mogłabyś
zrobić mi kawy ? - trząsł mi się głos. Jezu.
- Tak. Harry
coś się stało?.- zaniepokoiła się. Pokiwałem
tylko głową. Nie byłem w stanie już
mówić.
Przyniosła
mi kawę i usiadła obok. Wyrwała mi dokument.
- Renesmee
nie.. - jęknąłem. Przeczytała
to wszystko bardzo uważnie. Popatrzyła mi w oczy. Dalej widziałem ból, ale też
współczucie.
- Nie wiem...nie wiem co mam powiedzieć Harry.
- Nic. Nie
przejmuj się tym.
- Naprawdę
mi przykro. - wzięła moją
rękę.
- Nie chcę
żyć Renesmee.
- Nie mów
tak. Masz dla kogo. Dla Coco, dla mnie, dla dzidziusia...Poradzimy sobie ze
wszystkim.
- Przecież
ja ją kurwa zabiję.. - wtuliłem się w jej włosy. Teraz to ona
mnie przytuliła.
- Kocham cię Harry. Nie pozwolę aby między nami cos się
zburzyło i nie pozwolę abyś cierpiał.
- Ja Ciebie
też kocham.. tak bardzo przepraszam.. - zaraz będę płakał.
- Już
nieważne. Trudno. Tylko nie zaufaj jej znowu.
- Muszę do
niej pojechać. - mruknąłem całując jej szyję.
- Ale nie
sam. Proszę Cię nie sam...
- Niall. -
zawołałem chłopaka.
- Zaczekaj -
rozmawiał przez telefon. Chwilę później przy mnie był.
- Jedziesz
ze mną. Kochanie proszę zrób obiad.
- Poczekaj -
chwyciła mój podbródek i mnie pocałowała. Oddałem
pocałunek z przyjemnością.
Wyszliśmy z
Niallem z domu. Jak mogła zabić moje dziecko.
- Żeby było
jasne Horan. Zostajesz w samochodzie.
- Jak za
długo tam będziesz siedział to i tak wparuję. Louis dzwonił. Powiedział mi.
- Pierdole Louisa na ryj. Przypominam Ci, że
pracujesz dla mnie, a nie dla niego.
- Jesteśmy
gangiem i to on rządzi. - mruknął. - Nie wierzę, że Rose mogła kłamać.
- No
popatrz. - rzuciłem w niego tym
papierem.
- O
cholera... - Zatrzymałem
się pod mieszkaniem dziewczyny. Pobawie się.
- Zaczekaj
na mnie. - wysiadłem i wszedłem na górę.
Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi
po paru minutach. Chyba już świadoma.
- Kotek wrócił!
- Hej
skarbie.. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czoło.
- Tęskniłam.
- wtuliła się.
- Ja też
skarbie. Daj buziaka. - uśmiechnąłem się do niej ciepło. Pocałowała
mnie bardzo długo w usta.
- Kochanie..
- oparłem się czołem o jej czoło.
- Powiedz,
że już ze mną zostaniesz.
- Zostanę z
Tobą jak powiesz mi czemu zabiłaś nasze dziecko ?! - odepchnąłem ją od siebie
tracąc panowanie.
- Harry....
- Co ?! Co
masz mi kurwa do powiedzenia ?!
- To był problem, którego się pozbyłam.
- To Ty
jesteś problemem. Nienawidzę Cie.
- Harry
przestań. I tak bym tej ciąży nie donosiła.
- Nie chce Cie
więcej widzieć Rose. - Złapała moją
rękę.
- Zniszczę cię. Zaczęłam od twojej psychiki.
- Na
szczęście Renesmee ją odbudowała i nie próbuj mi grozić suko. - Uderzyła
mnie w twarz bo aż rozległ się głośny plask.
- CoCo
więcej nie zobaczysz. - zerwałem jej z szyi wisiorek który dałem jej wiele lat
temu i wyszedłem.
- Tylko
pamiętaj, że nie ona jedna jest dla ciebie ważna - usłyszałem na klatce. -
Przypadki chodzą po ludziach. Gdybyś stracił kolejne dziecko nie wiem czy
miałaby co odbudowywać - krzyknęła i zamknęła drzwi. Wróciłem na
górę i kopnąłem w drzwi skutecznie je otwierając.
- Czego Ty ode mnie chcesz ?!
- Niczego.
Chcę żebyś był zerem.
- Takim jak
ty już jesteś ? - Prychnęła
tylko.
- Przekaż Louisowi, że kiedyś mu oddam. Wszyscy jesteście naiwni.
- Zaraz Cie
zabiję.
- Grozisz
czy obiecujesz? - poszła do salonu i wygrzebała kolejną strzykawkę. A ja ? Wyjąłem telefon i zadzwoniłem po policję.
Renesme ty idiotko ! Ciesze się, że Harry zadzwonił po policję, nie wiem dlaczego ale mam nadzieje, ze Rosy jeszcze namieszać namiesza w ich życiu :3 rozdział świetny ! ♥
OdpowiedzUsuńO kurwa. To się porobiło. Akcja.. nie do opisania. Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuń/k.styles
Taak! Niech Hazz ją zostawi <3
OdpowiedzUsuńłoo ale się dzieje :) czekam na next
OdpowiedzUsuńHaha dobrze jej tak !
OdpowiedzUsuńBoskii..!! :**
OdpowiedzUsuńCzy mi sie wydaje czy Rose groziła bobaskowi Harry'ego i Renesme?
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
/ola
Super;)
OdpowiedzUsuńCudowny ;*
OdpowiedzUsuńSuper! nie mogę doczekać się następnego! Kocham! <3 Nadal mam otwartą buzię hah!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie... :*
http://youandi-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Oby renesme i jej dziecku się nic nie stało :-* Rozdział jak zawsze świetny ♥♡Proszę dodaj jeszcze dzisiaj kolejny
OdpowiedzUsuńCudny!!! Hazz wkoncu sie ogarnal : ) next <3
OdpowiedzUsuńBoski!!! Harry wreszcie zaczyna rozumieć. Czekam na następny z niecierpliwością! <3
OdpowiedzUsuńa to sucza...
OdpowiedzUsuńPo prostu Wow !! Zaskakujesz mnie :D weny ! / Kinia :D
OdpowiedzUsuńTo Rose była już w drugiej ciąży? Nie nadążam.
OdpowiedzUsuńChyba była w ciąży zanim zniknęła :D
Usuńi w tym czasie usunęła za pieniądze od Louisa :)
Chyba..że czegoś nie zrozumiałam :D
uuuuu się dzieje :D boski ! czekam na następnyy ! :D
OdpowiedzUsuńBiedny Harry :( , a ta Rose to sucz :/
OdpowiedzUsuńsuper, z niecierpliwoscia czekam na n:)
OdpowiedzUsuńRenesme jest taka niesamowita :) dziewczyna musi mocno kochać Harrego żeby wybaczyć mu od tak zdrade i wogóle tą sytuację :) No i chce wychować Coco :) Podziwiam ją za wytrzymałość , determinacje , no i za wiele innych cech :) A Rose ? To głupia dziewczyna zepsuta przez świat . Ta "wielka i prawdziwa miłość do Harrego " , niby zawsze umieli sobie pomóc , usunęła pierwsze dziecko , drugie porawała i ukrywała przed Harrym w dodatku wymyślając tą całą śmierć . Harry - naiwny , ale widać że uczuciowy chłopak, troche zagubiony , nie wie czego chce , czy kocha , tą , czy kocha tamtą , powiem że dużo przeszedł , choćby nawet ta udawaną śmierć Rose i Coco . Mam nadzieję że zrozumie pewne sprawy , np taką że Renesme jest o wiele lepsza od Rose , ona daje mu szczęście i życie . Zobaczymy jak to się potoczy dalej . Jestem bardzo ciekawa . Najlepsze jest to że autorki są nieobliczalne . Potrafią mega zaskoczyć . Kto się z tym zgadza? myśle że każdy :)
OdpowiedzUsuńhttp://evilharrystyles.blogspot.com/?m=0 Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńi prawidłowo
OdpowiedzUsuń