sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 22

Trzymałem CoCo na kolanach i jedliśmy.
- Nie ce. Ce czekoladę.
- CoCo przestań. Bądź grzeczna.
- Ce czekoladę - marudna była.                                                 
 - Wujek ci da - Louis podał jej to co chciała.
- Tommo przestań. Zęby jej wypadną. - mruknąłem.
- Raz można
- Mhm. Rozpuść mi dziecko.
- Najlepsze dziecko na świecie. Ja mogę. Ty nie.
- Oj idź stąd Tomlinson. - mruknąłem całując Coco w policzek. Zadzwonił jego telefon. Był zdziwiony. Wstał od stołu i odebrał.
- Renesmee jak się czujesz kochanie ?
- W porządku - poprawiła małej kołnierzyk i pocałowała w nosek.
- Chcesz wrócić do domu czy zostajemy tu do jutra ?
- Możemy zostać. To chyba zależy od ciebie. Telefon ci wibruje od ośmiu minut.
- Przepraszam na chwilę. - wstałem i odebrałem. - Słucham ?
- Mogę wiedzieć czemu twoja była narzeczona do mnie wydzwania - Louis.
- Chodź pogadać..
- No ja czekam na wyjaśnienia .-pojawił się przede mną.
- Nie tutaj. Co ona Ci powiedziała ? - wzięliśmy kawę i poszliśmy na taras.
- Że mam cię przekonać do powrotu do Londynu teraz, zaraz.
- Jezu.. po co ?
- Ponieważ tęskni.
- Ja pierdole.. - schowałem twarz w dłoniach - Louis czemu ja nie mogę być tak beznadziejny jak Ty ?
- No Dziękuję! Spierdalaj.
- Przespałem się z Rose. - mruknąłem.
- Osiągając tym samym dno.
- Co ty powiesz.
- Wiesz ja jestem szczery i powiem tak - zapalił papierosa. - Nie pierdol życia dalej, bo życie masz jedno.
- Wiesz Louis, ale ja ją nadal kocham.
- To idź do niej - pokazał na Renesmee. - i jej to powiedz. A potem jedź do naćpanej kochanki.
- Rose już nie ćpa do tego jest matką CoCo. Tak Ci tylko przypominam.
- Moje kondolencje. Biedne dziecko. Nigdy suki nie lubiłem. No nigdy. Dzwoniła do mnie. Rozmawiałem z nią. Dawała w żyle. Poleć i sprawdź - podjudzał mnie.
- Renesmee jest w ciąży.
- Nie no to jest jakaś moda na sukces. Może sobie trzecia znajdź co?
- Kurwa a ty lepszy jesteś ? Sam zostawiłeś Eleanor dla Mercedes.
- Ale ja nie miałem z nią dziecka?! A później jej nie zdradziłem z... Jak ona ma na nazwisko ?
- Louis czy to możesz raz mi pomóc bez komentarzy proszę.
- Nie. - odpowiedział krótko. - Albo weź sobie trzecią ale zdecyduj się czy osoba która cię oszukała wzięła pieniądze, córkę i uciekła jest czegoś warta.
- Nie wzięła moich pieniędzy.
- A czy ja powiedziałem ze twoje? Nie wnikaj! - dodał szybko.
- Louis.. ty jej pomogłeś. - wstałem z miejsca i wróciłem do Renesmee. - Idziemy się spakować.
- Przecież mówiłeś, że chcesz zostać.
- Proszę Cie.. Po prostu wróćmy. Nie wytrzymam tu. Louis stał nad Mercy i na mnie patrzył. Pokręcił głową. 
- To bardziej skomplikowane niż myślisz - mruknął.
- Spierdalaj. - wziąłem CoCo i poszliśmy na górę. Spakowałem szybko nasze rzeczy i zadzwoniłem do pilota. Trzy godziny później byliśmy w naszym domu. Coco spala a Renesmee zaniosła ją do łóżka.
Trząsłem się z nerwów. Na co były jej pieniądze od Tomlinsona ? Na wyjazd i przekupienie lekarzy.
Osiem godzin później dostałem fax z dokumentem o przebiegu zabiegu usunięcia ciąży.
Siedziałem w salonie czując jak mnie trzepie. Kurwa mać.
- Renesmee. - powiedziałem słabo.
- Tak - odwróciła się do mnie.
- Mogłabyś zrobić mi kawy ? - trząsł mi się głos. Jezu.
- Tak. Harry coś się stało?.- zaniepokoiła się. Pokiwałem tylko głową. Nie byłem w stanie już mówić.
Przyniosła mi kawę i usiadła obok. Wyrwała mi dokument.
- Renesmee nie.. - jęknąłem. Przeczytała to wszystko bardzo uważnie. Popatrzyła mi w oczy. Dalej widziałem ból, ale też współczucie. 
- Nie wiem...nie wiem co mam powiedzieć Harry.
- Nic. Nie przejmuj się tym.
- Naprawdę mi przykro. - wzięła moją rękę.
- Nie chcę żyć Renesmee.
- Nie mów tak. Masz dla kogo. Dla Coco, dla mnie, dla dzidziusia...Poradzimy sobie ze wszystkim.
- Przecież ja ją kurwa zabiję.. - wtuliłem się w jej włosy. Teraz to ona mnie przytuliła. 
- Kocham cię Harry. Nie pozwolę aby między nami cos się zburzyło i nie pozwolę abyś cierpiał.
- Ja Ciebie też kocham.. tak bardzo przepraszam.. - zaraz będę płakał.
- Już nieważne. Trudno. Tylko nie zaufaj jej znowu.
- Muszę do niej pojechać. - mruknąłem całując jej szyję.
- Ale nie sam. Proszę Cię nie sam...
- Niall. - zawołałem chłopaka.
- Zaczekaj - rozmawiał przez telefon. Chwilę później przy mnie był.
- Jedziesz ze mną. Kochanie proszę zrób obiad.
- Poczekaj - chwyciła mój podbródek i mnie pocałowała. Oddałem pocałunek z przyjemnością.
Wyszliśmy z Niallem z domu. Jak mogła zabić moje dziecko.
- Żeby było jasne Horan. Zostajesz w samochodzie.
- Jak za długo tam będziesz siedział to i tak wparuję. Louis dzwonił. Powiedział mi.
 - Pierdole Louisa na ryj. Przypominam Ci, że pracujesz dla mnie, a nie dla niego.
- Jesteśmy gangiem i to on rządzi. - mruknął. - Nie wierzę, że Rose mogła kłamać.
- No popatrz. - rzuciłem w  niego tym papierem.
- O cholera... - Zatrzymałem się pod mieszkaniem dziewczyny. Pobawie się.
- Zaczekaj na mnie.  - wysiadłem i wszedłem na górę. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi po paru minutach. Chyba już świadoma. 
- Kotek wrócił!
- Hej skarbie.. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czoło.
- Tęskniłam. - wtuliła się.
- Ja też skarbie. Daj buziaka. - uśmiechnąłem się do niej ciepło. Pocałowała mnie bardzo długo w usta.
- Kochanie.. - oparłem się czołem o jej czoło.
- Powiedz, że już ze mną zostaniesz.

- Zostanę z Tobą jak powiesz mi czemu zabiłaś nasze dziecko ?! - odepchnąłem ją od siebie tracąc panowanie. 
 - Co? - Rzuciłem w nią tą fakturą.
- Harry....
- Co ?! Co masz mi kurwa do powiedzenia ?!
- To był problem, którego się pozbyłam.
- To Ty jesteś problemem. Nienawidzę Cie.
- Harry przestań. I tak bym tej ciąży nie donosiła.
- Nie chce Cie więcej widzieć Rose. - Złapała moją rękę. 
- Zniszczę cię. Zaczęłam od twojej psychiki.
- Na szczęście Renesmee ją odbudowała i nie próbuj mi grozić suko. - Uderzyła mnie w twarz bo aż rozległ się głośny plask.
- CoCo więcej nie zobaczysz. - zerwałem jej z szyi wisiorek który dałem jej wiele lat temu i wyszedłem.
- Tylko pamiętaj, że nie ona jedna jest dla ciebie ważna - usłyszałem na klatce. - Przypadki chodzą po ludziach. Gdybyś stracił kolejne dziecko nie wiem czy miałaby co odbudowywać - krzyknęła i zamknęła drzwi. Wróciłem na górę i kopnąłem w drzwi skutecznie je otwierając. 
- Czego Ty ode mnie chcesz ?!
- Niczego. Chcę żebyś był zerem.
- Takim jak ty już jesteś ? - Prychnęła tylko. 
- Przekaż Louisowi, że kiedyś mu oddam. Wszyscy jesteście naiwni.
- Zaraz Cie zabiję.
- Grozisz czy obiecujesz? - poszła do salonu i wygrzebała kolejną strzykawkę. A ja ? Wyjąłem telefon i zadzwoniłem po policję. 

23 komentarze:

  1. Renesme ty idiotko ! Ciesze się, że Harry zadzwonił po policję, nie wiem dlaczego ale mam nadzieje, ze Rosy jeszcze namieszać namiesza w ich życiu :3 rozdział świetny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa. To się porobiło. Akcja.. nie do opisania. Nic dodać nic ująć

    /k.styles

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak! Niech Hazz ją zostawi <3

    OdpowiedzUsuń
  4. łoo ale się dzieje :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mi sie wydaje czy Rose groziła bobaskowi Harry'ego i Renesme?
    Rozdział cudny
    /ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! nie mogę doczekać się następnego! Kocham! <3 Nadal mam otwartą buzię hah!
    Zapraszam do mnie... :*

    http://youandi-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby renesme i jej dziecku się nic nie stało :-* Rozdział jak zawsze świetny ♥♡Proszę dodaj jeszcze dzisiaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny!!! Hazz wkoncu sie ogarnal : ) next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski!!! Harry wreszcie zaczyna rozumieć. Czekam na następny z niecierpliwością! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu Wow !! Zaskakujesz mnie :D weny ! / Kinia :D

    OdpowiedzUsuń
  11. To Rose była już w drugiej ciąży? Nie nadążam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba była w ciąży zanim zniknęła :D
      i w tym czasie usunęła za pieniądze od Louisa :)
      Chyba..że czegoś nie zrozumiałam :D

      Usuń
  12. uuuuu się dzieje :D boski ! czekam na następnyy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny Harry :( , a ta Rose to sucz :/

    OdpowiedzUsuń
  14. super, z niecierpliwoscia czekam na n:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Renesme jest taka niesamowita :) dziewczyna musi mocno kochać Harrego żeby wybaczyć mu od tak zdrade i wogóle tą sytuację :) No i chce wychować Coco :) Podziwiam ją za wytrzymałość , determinacje , no i za wiele innych cech :) A Rose ? To głupia dziewczyna zepsuta przez świat . Ta "wielka i prawdziwa miłość do Harrego " , niby zawsze umieli sobie pomóc , usunęła pierwsze dziecko , drugie porawała i ukrywała przed Harrym w dodatku wymyślając tą całą śmierć . Harry - naiwny , ale widać że uczuciowy chłopak, troche zagubiony , nie wie czego chce , czy kocha , tą , czy kocha tamtą , powiem że dużo przeszedł , choćby nawet ta udawaną śmierć Rose i Coco . Mam nadzieję że zrozumie pewne sprawy , np taką że Renesme jest o wiele lepsza od Rose , ona daje mu szczęście i życie . Zobaczymy jak to się potoczy dalej . Jestem bardzo ciekawa . Najlepsze jest to że autorki są nieobliczalne . Potrafią mega zaskoczyć . Kto się z tym zgadza? myśle że każdy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. http://evilharrystyles.blogspot.com/?m=0 Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń